Od ponad pół roku nadajemy codzienne audycje internetowe Radia DETOX. Oto jedna z audycji:

Czy rozliczać zbrodniarzy? Po 1989 roku przyjęliśmy doktrynę grubej kreski – niczego nie wyjaśniamy. Nie grzebiemy w przeszłości. Zalewamy ją sarkofagiem jak reaktor w Czarnobylu. Przeszłości nie było i wszyscy z nowym kontem wchodzimy do nowej, zdawało się wolnej, Polski. Rzeczywiście brzmiało to jakoś idealistycznie, idyllicznie. Niektórzy nawet powiedzieliby, że pobożnie, po chrześcijańsku. Ale owoce tego okazały się bardzo zatrute. Zbrodniarze, którzy z czystym kontem weszli do tej nowej Polski, szybko zabrudzili ją i splugawili swoimi zbrodniami, złodziejstwem, niedbałością o interes narodu.

Po krótkotrwałym okresie swobody naród został znowu zagoniony do prawie niewolniczej pracy. Jak za komuny musieliśmy pracować za nędzne pieniądze, tak teraz za trochę lepsze, ale za to dużo dłużej. Większość ludzi, którzy cokolwiek chcieli osiągnąć, musiała pracować na dwa, niekiedy nawet więcej etatów. Oczywiście odbiło się to na jakości życia rodzinnego, na wychowaniu młodego pokolenia. Pojawiło się poczucie powszechnej niesprawiedliwości, krzywdy, przeświadczenie, że uczciwą pracą nie da się donikąd dojść, a cwaniacy i zbrodniarze z okresu komunizmu mają się bardzo dobrze. Nawet generał Jaruzelski mieszka w willi, którą za czasów komunistycznych zabrano prawowitym właścicielom, a ten zbrodniarz dalej ją zajmuje. W wolnej Polsce.

Warto przy takiej okazji zastanowić się, czy rzeczywiście takie podejście, takie powszechne rozgrzeszenie ma jakikolwiek wydźwięk chrześcijański. Absolutnie nie, ponieważ sprawiedliwość nie ma nic wspólnego z litością. Sprawiedliwość to jest oddanie każdemu tego, co się mu należy. Jeśli ktoś złamał prawo, popełnił zbrodnię, to wyrok jest dokładnie tym, na co ten człowiek zasługuje. Oczywiście zbrodniarzowi, który zostanie osądzony i otrzyma wyrok, można udzielić łaski, czyli zwolnić go z kary, którą wcześniej mu zasądzono, ale nie w wyniku sprawiedliwości tylko w wyniku miłosierdzia.

A tę sprawę tak zagmatwano, że zbrodniarze przeszli do nowego systemu, nie wykazując ani skruchy, co by było jakimś ukłonem w kierunku sprawiedliwości, ani nie otrzymując żadnego wyroku skazującego. Nie mogli też otrzymać aktu łaski, bo on dopiero może wtedy zaistnieć, kiedy wcześniej nastąpi wyrok. Oni zagwarantowali sobie amnezję. Oczywiście, amnezję fikcyjną: amnezję prokuratury, sądów, dziennikarzy (tutaj niebagatelna rola wiadomej gazety).

Trzeba jasno i dobitnie powiedzieć: brak sprawiedliwości to jest bluźnierstwo wobec Boga. Bóg jasno powiedział, że zarówno karanie niewinnego, jak i wypuszczanie bez kary winnego jest czymś dla Niego obrzydliwym, z czym On się nie godzi (por. Przypowieści Salomona 17,15). Jeśli Bóg tak powiedział, to nie można twierdzić, że ma jakikolwiek chrześcijański wymiar to, co w Polsce się stało ze zbrodniarzami komunistycznymi. To ma wymiar antychrześcijański, bezbożny, ponieważ rodzi w ludziach przekonanie, że opłaca się źle postępować. Bogu nigdy nie chodziło o taki przekaz! Żadne autorytety – ani kościelne, ani moralne – nie mogą sobie rościć prawa do rozgrzeszania zbrodniarzy w Bożym imieniu, jeśli nie nastąpił wyrok, jeśli nie nastąpiła skrucha.

A więc każdy, kto poważnie traktuje Pismo Święte, powinien pamiętać, że to, co się stało, czyli niewymierzenie sprawiedliwości zbrodniarzom, którzy w okresie komunizmu wyrządzili ogromne krzywdy, zarówno poszczególnym ludziom, jak i całemu narodowi, było absolutnie barbarzyńskim, bezbożnym aktem niemającym nic wspólnego z chrześcijaństwem. Kto w jakikolwiek sposób tę słabość, bezmyślność czy celowe zaniedbanie wiąże z chrześcijaństwem, nie ma pojęcia, co oznacza, że Bóg jest sprawiedliwy.

Wymierzanie sprawiedliwości jest jednym z Bożych sposobów, by utrzymywać właściwy porządek moralny i społeczny. Każdy więc, kto niszczy ten porządek, występuje przeciwko Bogu i ludziom. Dlatego dzisiaj każdy, kto lituje się nad starym i schorowanym generałem, symbolem rozgrzeszenia zbrodniarzy, powinien mieć świadomość, że zwodzi ludzi i występuje przeciwko Bogu. A my powinniśmy zapamiętać każdego człowieka, który wypowiada się w tym duchu jako autorytet, świecki czy religijny, ponieważ jest to albo pożyteczny idiota, który nie zna się na materii, w której zabiera głos, albo jest to człowiek zaprzedany złu, który ma na celu rozprzestrzenianie zła wokół siebie.

Sprawiedliwość to Boża norma. Sprawiedliwość to Boży nakaz. Jeśli chcemy być Bogu posłuszni, pamiętajmy, że wymierzanie sprawiedliwości jest realizowaniem Jego woli.

Poprzedni artykułEuroApatia
Następny artykułFranciszek – fałszywy prorok?