Gdybym miał najkrócej odpowiedzieć na tytułowe pytanie, ująłbym to w kontrowersyjną formułę: Biblii i pistoletu. Biblii, bo jej autentyczne poznanie prowadzi do mądrości Bożej i budowania wspólnoty z braćmi w wierze niedostępnej w innych wymiarach; pistoletu, bo jest on gwarantem i synonimem wolności obywatelskich oraz podmiotowości obywatela wobec władzy państwowej.
Gdy spojrzymy na najbardziej rozwinięte społeczeństwa obywatelskie, to zawsze znajdziemy w nich te dwa kluczowe elementy. Zarówno w historii europejskiej Szwajcarii, jak i Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej tradycje biblijnego chrześcijaństwa oraz swobody wolnych obywateli symbolizowanej kuszą lub koltem są jej podstawowym i nierozerwalnym elementem. Bez nich nie byłoby demokracji szwajcarskiej czy amerykańskiej. Biblia i kolt to fundamenty społeczeństwa obywatelskiego. Bez nich nie da się go zbudować, a jeśli już ono istnieje, to zabranie tych elementów spowoduje jego niechybną erozję i upadek. Nic dziwnego, że zarówno Biblia, jak i pistolet znalazły się w samym środku celownika niszczycieli cywilizacji spod znaku przeróżnego – różowego, zielonego, brunatnego czy czerwonego – postępactwa.
Biblia jest listem Boga skierowanym osobiście do każdego człowieka. Podkreślam: OSOBIŚCIE! Nie wystarczy mieć go w domu, nie wystarczy słuchać, jak inni o nim opowiadają czy nauczają, nie wystarczy całować z nabożną czcią jego okładkę. Trzeba być osobistym odbiorcą jego treści. Bóg nazywa Biblię Słowem Życia:
Trzymajcie się mocno Słowa Życia Flp. 2:16
Inaczej mówiąc, Biblia jest nam konieczna do życia we wszystkich jego aspektach – od duchowego po najbardziej ziemskie i przyziemne. Tylko ludzie osobiście poznający Biblię mogą dorosnąć do pełni człowieczeństwa zaplanowanej dla nas przez Stwórcę. Bez jej mądrości będziemy ułomni – zarówno jako jednostki, jak i społeczeństwo. Nie wystarczy tylko intelekt, wiedza naukowa czy doświadczenie życiowe. Bez poznania skarbów Bożej mądrości ukrytych w Biblii będziemy niekompletni i niezdolni do optymalnego wykorzystania naszych możliwości.
I ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany. 2 Tym. 3:15-17
Odrzucenie Bożej mądrości na poziomie narodu ma poważne, destrukcyjne skutki. Odstraszającym przykładem niech będą Żydzi czasów Jezusa:
Bracia, z całego serca pragnę ich zbawienia i modlę się za nimi do Boga. Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nieopartą jednak na pełnym zrozumieniu. Albowiem nie chcąc uznać, że usprawiedliwienie pochodzi od Boga, i uporczywie trzymając się własnej drogi usprawiedliwienia, nie poddali się usprawiedliwieniu pochodzącemu od Boga. Rzym. 10:21
Odrzucenie Słowa Życia kosztowało Żydów (na samej tylko płaszczyźnie doczesnej) utratę państwa, zburzenie stolicy i zniszczenie jej świętości oraz uprowadzenie narodu w niewolę, która trwała przez prawie dwa tysiące lat. W innym miejscu Paweł ruga przedstawicieli innych narodów, którzy odrzucili mądrość Biblii:
O nierozumni Galacjanie! Któż was omamił, was, przed których oczami został wymalowany obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? Chcę dowiedzieć się od was tego jednego: Czy przez uczynki zakonu otrzymaliście Ducha, czy przez słuchanie z wiarą? Czy aż tak nierozumni jesteście? Rozpoczęliście w duchu, a teraz na ciele kończycie? (…) Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie. Bo kto sieje dla ciała swego, z ciała żąć będzie skażenie, a kto sieje dla Ducha, z Ducha żąć będzie żywot wieczny. Gal. 3:1-3
Katastrofalnym skutkom odrzucenia prawdy o Bogu dla moralności społeczeństwa apostoł Paweł napisał w obszernym fragmencie Listu do Rzymian 1:21-32
Nawet bezstronny obserwator łatwo zauważy, w jakim kierunku zmierza współczesny świat. Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by dostrzec, że w dawniejszych czasach, gdy poziom moralności był nieporównanie większy, szacunek do Boga i Jego Słowa stał również na wyższym poziomie. I dzisiaj, gdy spojrzymy na społeczności ewangelikalnych chrześcijan lub tylko na obszary, gdzie oni dominują, od razu dostrzeżemy wyższy poziom moralny, większy ład i porządek, mniejszą przestępczość i oczywiście duże zaangażowanie obywatelskie – troskę o sprawy wspólne, gotowość przyjmowania odpowiedzialności i wysoką ofiarność obywateli. Objawem złej woli byłoby nieuznanie pozytywnej roli poznania Biblii i życia jej przekazem u członków tych społeczności. Mamy więc zbieżność świadectwa samego Boga oraz obserwowalnych szkiełkiem i okiem zjawisk socjologicznych.
Poważne i osobiste potraktowanie przekazu Biblii rodzi też nową jakość – kościół chrześcijański. Nie mam tu na myśli wzorowanych na judaizmie religijnych tworów hierarchicznych zwanych błędnie kościołami. Chrześcijański kościół (ekklesia) to zgromadzenie uczniów Jezusa – ludzi odrodzonych duchowo, którzy dzięki Chrystusowi stali się dla siebie autentycznie braćmi i siostrami, którzy uczą się w kościele żyć ze sobą jak rodzina, uczą się współdziałać i realizować wspólne cele. Doskonalą się w swoich umiejętnościach społecznych i przejmują właściwe dla siebie role, by każdy na swoim miejscu przyczyniał się do efektywniejszego funkcjonowania wspólnoty. Czy tak przygotowani ludzie będą dobrym zaczynem społeczeństwa obywatelskiego? „Oczywista oczywistość”!
Jak to działa w praktyce, zobaczyłem kiedyś na filmie z Dzikiego Zachodu. U nas budowa domu trwa często latami. Jeden człowiek czy rodzina mozoli się samodzielnie przy kolejnych elementach budynku. Niekiedy pomoże jeden czy kilku sąsiadów. W społeczności amerykańskich protestantów te sprawy załatwiało się często jednego dnia! Kilkudziesięciu czy kilkuset ludzi zjeżdżało się z rodzinami na nową farmę, każdy przyjmował wyznaczoną mu rolę (zgodną z jego umiejętnościami). Najpierw równolegle i niezależnie konstruowano poszczególne elementy domu, by pod wieczór wspólnymi siłami szybko złożyć je razem jak klocki lego. Byłem pod wrażeniem! Jak można zmienić funkcjonowanie społeczności tylko przez inną organizację i stosunki wzajemne! Dlaczego my w tych sprawach raczkujemy? Odpowiedź jest prosta…
Smutną dla nas okolicznością jest fakt, że Biblia była kiedyś poważnym komponentem naszego życia społecznego. Na długo przed Niemcami, gdy Anglicy i Czesi ponownie odkrywali Biblię w języku ojczystym, i u nas mieliśmy wielkie umysły wyprzedzające swoją epokę. Przykładem może być Paweł Włodkowic, który już w początkach XV wieku głosił sprzeczność nawracania ogniem i mieczem z prawem naturalnym i Bożym, opowiadał się przeciw umacnianiu władzy papiestwa oraz za tolerancją religijną. W czasach bliskich Lutrowi o prawdę Biblii w naszym narodzie walczyli: Biernat z Lublina, Mikołaj Rej czy Jan Kochanowski. Pod takim duchowym i intelektualnym przewodem polskie społeczeństwo obywatelskie osiągnęło poziom wyjątkowy w skali ogólnoświatowej – nasz Sejm uchwalił zasadę tolerancji religijnej i pełnego równouprawnienia, niezależnie od wyznania, w prawie publicznym i prywatnym (konfederacja warszawska 1573 r.)!
Niestety, za sprawą kontrreformacji i słabości obozu protestanckiego Rzeczpospolita w bardzo krótkim czasie odeszła od biblijnego kierunku, weszła w okres wstrząsów i zniknęła z mapy Europy w potopie, po którym do dzisiaj się już nie podniosła. Pozostałości naszej obywatelskiej elity emigrowały, degradowały się moralnie lub ginęły w kolejnych powstańczych zrywach. Kropkę na „i” postawili hitlerowcy z komunistami, którzy wymordowali pozostałości ludzi szlachetnych, a na ich miejsce, w roli elity, nadali nam szumowiny społeczne. Jak z tej masy ludzkiej zrobić na powrót wolnych obywateli? To pytanie kluczowe dla naszego dalszego istnienia.
Nie dokonamy tego bez powrotu Polaków na „biblijny kierunek”. W poprzednich tekstach postulowałem budowanie pomostów zaufania sąsiedzkiego z godnymi tego ludźmi. Już sama rozmowa na nieco głębsze tematy jest działaniem politycznym w budowie społeczeństwa obywatelskiego. Gdyby tak udało nam się powszechnie wkomponować w tematykę tych rozmów zagadnienia biblijne, to „wystartowalibyśmy w kosmos”! Jeśli Biblia jest Żywym Słowem Boga, to poznawanie jej z pewnością zdynamizuje proces naszego rozwoju. Będziemy „o niebo” – w przenośni i dosłownie – mądrzejsi. W Biblii znajdziemy wskazówki do każdej sytuacji życiowej czy łamigłówki politycznej.
Musimy zmierzyć się z faktami – z różnych przyczyn z prawdą Biblii nie dotrą do Polaków księża, biskupi czy pastorzy. Przynajmniej nie dotrą szybko. A przełomu potrzebujemy „na wczoraj”. Jedyną więc szansą jest pojawienie się oddolnego, masowego zainteresowania tą Księgą ksiąg. Każdy z nas może być na tym ugorze pionierem. Bóg dał nam już narzędzia – Biblia jest praktycznie w każdym polskim domu. Teraz twój ruch – otwórz ją!