Magazyn iPP nr 51, październik 2008
Coraz szybciej odbiera nam się wolność. Schemat wciąż jest podobny. Dochodzi do jakiejś spektakularnej tragedii, a rządy i media rozpętują kampanię zastraszania społeczeństw i obiecują definitywnie rozwiązać problem na przyszłość. Nie trzeba dodawać, że kosztem naszych swobód.
Tak było po 11 września 2001. Do dziś cały świat „walczy” z terroryzmem, który ma się coraz lepiej. Przy okazji władza zyskała przyzwolenie społeczne na niespotykaną w historii kontrolę naszego prywatnego życia. Nie ma wystarczających dowodów, że za zamachem stały zachodnie służby specjalne, ale jest wiele do dziś nierozwiązanych i niepokojących znaków zapytania. Jedno jest pewne – Ameryka w rekordowo krótkim czasie uderzyła na Irak i ograniczyła swobody swoich obywateli, niwecząc dorobek Ojców Założycieli oazy wolności osobistej, jaką były u zarania swych dziejów Stany Zjednoczone.
Obecnie nawet z przysłowiowej lodówki straszy się nas widmem kryzysu bankowego i gospodarczego, obwiniając zań… wolność gospodarczą! To ona jest wrogiem numer jeden rządów i służalczych dziennikarzy zachodniego świata. Nie ma najmniejszego znaczenia fakt, że obecny kryzys finansowy został sztucznie wywołany przez ingerencję państwa w rynek kredytów – ustawowo zmuszono banki USA do udzielania minimum 30% kredytów mających marne szanse spłacenia (subprime) i lokowanie ich w nieruchomości mieszkalne. Co więcej, niektórzy globalni gracze byli z wyprzedzeniem przygotowani na obecne zawirowanie i na czas wyprzedali akcje: „Włoscy ekonomiści żartują: – Niech na Wall Street kupują” („L’Osservatore Romano”). Watykan świetnie przygotował się na krach. Brytyjski tygodnik katolicki „The Tablet” dotarł do najnowszych raportów, które pokazują, że watykańscy doradcy finansowi już przed kilkoma miesiącami zarządzili odwrót z rynku akcji w obawie przed rychłym krachem: „Stolica Apostolska zdążyła zamienić większość swych rezerw w akcjach oraz funduszach inwestycyjnych na obligacje państwowe, walutę i złoto. ”Biznes.onet.pl
Co więc autorzy kryzysu proponują jako rozwiązanie? Nacjonalizację, rządowe subwencje z naszych podatków, likwidację resztek wolności gospodarczej i… globalny nadzór nad finansami świata:
„Kanclerz Niemiec Angela Merkel i Prezydent Rosji Dymitr Miedwiediew, którzy spotkali się 2 października w St. Petersburgu, wspólnie wezwali do naprawy światowych finansów. Prezydent Rosji stwierdził, że globalny kryzys finansowy pokazał koniec finansowej dominacji USA i z tego powodu nadszedł czas na przeprowadzenie globalnych reform finansowych. Kanclerz Niemiec ze swojej strony wezwała do utworzenia mechanizmu globalnej kontroli finansów.” VOA News,
„Premier Włoch Silvio Berlusconi powiedział, że światowi przywódcy powinni zastanowić się nad zamknięciem rynków finansowych na świecie na czas napisania na nowo zasad funkcjonowania międzynarodowych finansów.” Onet.pl
„Rozwiązanie kryzysu finansowego nie powinno dotyczyć jednego kraju, ani nawet Europy, ale całego świata.” Silvio Berlusconi, Onet.pl
Co ciekawe, współcześni ludzie w coraz większej liczbie są w takiej kondycji ducha, że chętnie przyjmują takie zmiany. Wręcz cieszą się, że ktoś za nich zajmie się rozwiązywaniem ich problemów. Cywilizacja zachodnia utraciła gotowość ponoszenia ryzyka w imię wolności. Większość z nas woli mieć niewiele do powiedzenia o swoich sprawach, byle mieć „święty” spokój, rozrywki i pełną michę. Rządzący, wyczuwając to mentalne przyzwolenie zajęczych serc, odpowiednio dozują zagrożenia.
Efektem gaszenia obecnego kryzysu będzie przepompowanie ogromnych pieniędzy do kieszeni rekinów bankowych – przeróżnych „filantropów”, którzy za pomocą tych pieniędzy będą dalej starali się sterować polityką międzynarodową w kierunku globalizmu. Rządowe dotacje pochodzą z podatków, a te w większości pochodzą od tzw. klasy średniej. Dotowanie banków to kolejne zubożenie bazy wolnych społeczeństw demokratycznych – drobnych, ale niezależnych przedsiębiorców. Wzrośnie liczba pracowników najemnych wielkich korporacji i firm rządowych, czyli elektoratu roszczeniowego i szczególnie wrażliwego na populistyczny głos władzy. W tak przemeblowanym społeczeństwie na drodze demokratycznej da się już uchwalić wszystko, czego władza sobie zażyczy.
Atak na World Trade Center zabrał społeczeństwom Zachodu prywatność. Obecny kryzys bankowy zabierze nam resztki wolności gospodarczej. Niebawem nastąpią zapewne tragiczne wydarzenia (na wzór tego, co dzieje się obecnie w Indiach), które zostaną zinterpretowane jako konieczność wszechświatowych regulacji ograniczających wolność religijną obywateli. Dowiemy się o potrzebie globalnej kontroli nad kościołami, o ustanowieniu listy bezpiecznych wyznań zmierzających do wzajemnego zrozumienia i współpracy, które ofiarnie budują pokój między mieszkańcami ziemi. Oczywiście napiętnuje się wrogie ludzkości i jej postępowi sekty fanatyków, a rządy zajmą się ich resocjalizacją lub… eliminacją. Ciekawe, na której liście znajdą się chrześcijanie?
W ten misternie i cierpliwie budowany sposób wizje Orwella i św. Jana ujrzą wreszcie światło dzienne…
Paweł Chojecki
Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież telewizję
Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież Interwizję, Eurowizję
Wolność. Po co wam wolność?
Macie przecież tyle pieniędzy
Wolność. Po co wam wolność?
„Po co wolność”
słowa: Kazik Staszewski, muzyka: Kult
Fragment wywiadu Piotra Gillerta z Dickiem Armeyem, współautorem „Kontraktu z Ameryką”, konserwatywnej platformy wyborczej, która w połowie lat 90. dała republikanom dominację w obu izbach Kongresu, Rzp.:
Kto według pana ponosi odpowiedzialność za ten kryzys?
Moim zdaniem nieskrępowany niczym rynek, rynek sam w sobie, nigdy nie doprowadziłby do aż tak wielkiego galimatiasu. Mamy raczej do czynienia z następstwem długich lat błędnej polityki. Głęboko wierzę w to, że każda zła praktyka gospodarcza, jaka pojawia się w sektorze prywatnym, wykluwa się w sektorze państwowym. Prywatny biznes zwyczajnie ją przejmuje. W tym wypadku wszystko zaczęło się od sponsorowania przedsiębiorstw przez państwo ? mam na myśli Fannie Mae i Freddie Mac [powszechnie stosowane nazwy dwóch notowanych na giełdzie, ale sponsorowanych przez rząd przedsiębiorstw finansowych zajmujących się kredytami hipotecznymi, ich gwarantowaniem i wtórnym rynkiem ? przyp. red.].
Wynaturzenie rynku osiągnęło zenit wraz z narzuceniem przez władze wymogów prawnych dla kredytodawców. Chodzi o dwa przepisy, które w dłuższej perspektywie ujawniły ogromną moc niszczycielską. Pierwszy to tak zwana ustawa o reinwestycji w społeczność lokalną, która nakazuje bankom, by 30 procent ich portfolio stanowiły kredyty subprime. Czy może pan sobie wyobrazić sytuację, w której banki z własnej, nieprzymuszonej woli dają pożyczki ludziom, których podejrzewają o to, że nie będą w stanie ich spłacić? Raczej nie. Tymczasem zmusza ich do tego prawo!
Drugi zgubny przepis to nakaz wyceny aktywów banku zgodnie z ich ceną rynkową. Wymóg ten sprawia, że w sytuacji takiej jak obecna, gdy pęka bańka rynkowa, nawet zdrowe, silne firmy mogą wyglądać na papierze jak całkowici bankruci. To właśnie stąd biorą się gwałtowne upadki renomowanych przedsiębiorstw, jakich całą serię ostatnio widzieliśmy. (…) To był cały łańcuch złych decyzji, który był wynikiem powszechnego przekonania, że nic nikomu nie grozi, że możemy pozwolić sobie na wszystko, bo rząd i tak nas wyratuje. I to jest źródło całego zła. Nie lubię hazardu, nie gram w pokera, bo po pierwsze nie za bardzo potrafię, a po drugie wiem, że to ryzykowna zabawa. Ale jeśli powiesz mi, że podatnicy pokryją każdą moją stratę, każdą moją stawkę w grze, to czemu nie, chętnie zagram, a nawet postawię wszystko, mając w ręku parę dziesiątek.
Uważa pan zatem, że źródłem całego zła było zachowanie państwa…
Nie ulega to najmniejszej wątpliwości. Mamy do czynienia z przypadkiem państwa, które przestało się samo kontrolować, które zapomniało o własnych ograniczeniach. Państwo nie może zabezpieczać każdej błędnej praktyki gospodarczej przed jej złymi konsekwencjami. Tymczasem ostatnio w Ameryce rozpowszechniło się przekonanie, że właściwie nie ma nic złego w tym, by państwo zapewniało nam sukces większy od tego, jaki wynikałby z naszych własnych zasług. A także, by chroniło nas przed stratami, jakie ponieśliśmy w wyniku własnej głupoty lub nieostrożności. Rola rządu nie na tym powinna polegać. Rolą państwa jest jedynie pilnowanie, by respektowane były reguły gry.