Kilka tysiącleci historii ludzkości to dochodzenie do praktycznego zastosowania Bożego planu dla mężczyzny i kobiety. Szczytową formą rozwoju ludzkości w tym względzie było usankcjonowanie monogamii i trwałości małżeństwa, czyli powiązania w jedną harmonijną całość miłości, seksu i prokreacji. Oczywiście przez wieki zdarzały się na tej drodze aberracje – a to komuś się przywidziało, że poligamia jest „be”, ale akurat cztery żony jest OK, a to ktoś zalecał współżycie we włosiennicy z małym tylko otworkiem na genitalia, by nie dopuścić do „grzesznej” przyjemności podczas prokreacji, czy wreszcie próbowano kobiecie nadać status niewiele wyższy od kolejnej krowy w gospodarstwie przydatnej tylko do pracy i rodzenia dzieci. W wyniku jednak drogi pełnej błędów i wypaczeń pod koniec drugiego tysiąclecia upowszechnił się wzór małżeństwa bliski biblijnemu. Kobieta była traktowana jako równorzędna partnerka mężczyzny wypełniająca jednak inną niż on rolę w małżeństwie, miłość rozumiano jako właściwą kombinację pożądania fizycznego (eros), zgodności psychicznej (fileo) i ofiarnego szukania dobra współmałżonka (agape), a seks miał nie tylko dawać nowe życie, ale i przyjemność kobiecie i mężczyźnie.
Początek naszego tysiąclecia przyniósł nam jednak tzw. rewolucję seksualną. Pod hasłem wyzwolonej z gorsetu staroświeckich norm miłości – rozumianej już tyko jako chwilowe zauroczenie czy zakochanie – propagowano nieskrępowane uprawianie seksu poza więzią małżeńską. Stan emocji zwany „miłością” stał się wystarczającym powodem do nawiązywania więzi fizycznej. Odpowiedzialność, wierność, przywiązanie, poświęcenie okazały się przeżytkiem – na placu boju pozostały tylko uczucia i akty. Małżeństwa jeszcze są siłą rozpędu zawierane, ale bardzo szybko rozwiązywane. Najdłuższe nowoczesne związki trwają 5 lat – na tyle psychologia szacuje czas wpływu na człowieka silnych emocji. Kończy się „uczucie”, kończy się małżeństwo. Nowe uczucie, nowy partner, nowe małżeństwo i tak dalej.
„Rewolucja” nieubłaganie zmierza jednak ku nowemu etapowi – czystej kopulacji!
Joanna ma 30 lat, pochodzi z niewielkiego miasteczka na wschodzie Polski. Do Warszawy przyjechała na studia. Po ekonomii nie wróciła już do „tego grajdołka”, jak mówi o rodzinnej miejscowości. Pracuje na kierowniczym stanowisku w jednym z dużych warszawskich banków. W pracy spędza czasami po 10 godzin, ale weekendy ma dla siebie. Wtedy idzie do klubu i czuje, jak schodzi z niej stres z całego tygodnia. Na razie nie spotkała swojej wielkiej miłości, ale też jej nie szuka. Na studiach była z chłopakiem trzy lata, nawet mówili o ślubie, rozstali się, bo „coś się wypaliło”. Potem już były tylko krótkie związki, często znajomość kończyła się po jednej wspólnie spędzonej nocy.
– Gdyby moja mama wiedziała, jak żyję, powiedziałaby, że jestem „dziwką”. Tak mówi o dziewczynach, które idą z chłopakiem do łóżka na jedną noc. Często powtarzała, że największą ozdobą kobiety jest skromność. Ale ona jest z innej epoki. Na tym etapie życia nie potrzebuję męża, który będzie łaził po mieszkaniu w rozczłapanych kapciach i czekał na obiad. Jak mam ochotę na seks, to go mam. Jeśli chcę iść z kimś na kolację – idę. I jest naprawdę miło.
Kobiety chcą podrywać!, Onet.pl
Nie muszę dodawać, że tak pojmowane podejście do swojej płciowości prowadzi w sposób nieunikniony do kolejnych, coraz bardziej podniecających eksperymentów. Dotychczasowe bodźce stymulacyjne przestają wystarczać. Okazyjny seks, czy lepiej kopulacja, po czasie musi zostać zastąpiony mocniejszymi wrażeniami – stąd szybko postępująca moda na inne wykorzystanie końcowego odcinka przewodu pokarmowego, stąd zafascynowanie kolejnymi zboczeniami…
Bóg nakazał:
Małżeństwo niech będzie we czci u wszystkich, a łoże (gr.coitus) nieskalane; rozpustników bowiem i cudzołożników sądzić będzie Bóg. Hebr. 13:4
Jednocześnie ostrzega:
Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie. Gal. 6:7
Odrzucenie Jego woli skutkuje między innymi seksualnym upadkiem cywilizacji:
Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę, dlatego że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupi. (…) Dlatego wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności; kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze.
Podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę. A ponieważ nie uważali za wskazane uznać Boga, przeto wydał ich Bóg na pastwę niecnych zmysłów, aby czynili to, co nie przystoi; są oni pełni wszelkiej nieprawości, złości, chciwości, nikczemności, pełni są również zazdrości, morderstwa, zwady, podstępu, podłości; potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, wynalazcy złego, rodzicom nieposłuszni; nierozumni, niestali, bez serca, bez litości; oni, którzy znają orzeczenie Boże, że ci, którzy to czynią, winni są śmierci, nie tylko to czynią, ale jeszcze pochwalają tych, którzy to czynią.
Rzym. 1:19-32
A potem nadejdzie koniec…
Pastor Paweł Chojecki
Magazyn iPP nr 56 marzec 2009