Magazyn iPP, 7.04.2013

Polacy mają okazję obejrzeć w kinach historię niezwykłego powstania – katolicy, głównie z terenów wiejskich, chwycili za broń, by walczyć o swoje prawa przeciwko socjalistycznemu rządowi i prezydentowi Callesowi. Ich okrzykiem bojowym było: „Viva Cristo Rey!” („Niech Żyje Chrystus Król!”), a nazwano ich Cristeros (Chrystusowcy). Przyświecała im szczytna idea, dowodził zdolny generał, ale skończyli klęską – zdrada przyszła z najmniej spodziewanej strony…

Historia meksykańskich partyzantów ze stosunkowo nieodległych nam czasów powinna być dla nas ważnym ostrzeżeniem. Tamtejsi katolicy w prostocie serca wystąpili przeciw niesprawiedliwościom, gwałtom i dyskryminacji, jakie spadły na tamtejszy Kościół katolicki. Powstanie miało szansę na zwycięstwo, ale zostało zdradzone przez… katolickich hierarchów, którzy dogadali się z antyklerykalnym rządem i wystąpili przeciw broniącym ich Chrystusowcom.

Oto jak opisuje to prof. Jacek Bartyzel, katolicki tradycjonalista:
„Trzecim powodem była ugodowa postawa papieża Piusa XI, który wprawdzie po raz kolejny potępił antyreligijne prześladowania w alokucji konsystorialnej Misericordia Domini (20 XII 1926), lecz polecił biskupom meksykańskim przyjąć ogólnikowe propozycje Callesa. 21 VI 1929 roku, w wyniku negocjacji pomiędzy p.o. prezydenta Emiliem Portesem Gilem (1890-1978) a biskupami: Leopoldem Ruizem (przebywającym na wygnaniu w Waszyngtonie, jako delegat apostolski) i Pascualem Diazem oraz papieskim agentem, amerykańskim księdzem Johnem J. Burke’m, przy mediacji ambasadora USA Dwighta W. Morrowa, zawarto porozumienie, zwane arreglos, czyli układami. (…) Cristeros czuli się zdradzeni z powodu ugody zawartej za ich plecami (przeciwko rozpoczętym negocjacjom zdążył jeszcze zaprotestować gen. Gorostieta, a ks. Pedroza prosił w liście do arcybiskupa Ruiza, by pasterze nie wydawali swych owiec katowi), jednak posłuszni biskupom, z nielicznymi wyjątkami, jak Trinidad Mora z Durango, który walczył aż do grudnia 1929 roku, zaniechali walki i wrócili do domów. Ich obawy nie były bezpodstawne: niemal natychmiast po ogłoszeniu amnestii rozpoczęły się represje; jedną z pierwszych ofiar był ks. Aristeo Pedroza, rozstrzelany dwa tygodnie po zawieszeniu broni. Ogółem zamordowano około 500 dowódców i ponad 5000 szeregowych cristeros.(…) Arreglos zostały zawarte również poza plecami polityków i intelektualistów katolickich, tworzących LDNLR i stanowiących polityczne kierownictwo powstania. Przewodniczący LDNLR – Rafael Ceniceros ubolewał nad zaprzepaszczeniem tej zdobyczy cristiady, iż katolicyzm „cierpliwy, uległy, anemiczny i tchórzliwy [wcześniejszych generacji]” (paciente, resignado, anémico y cobarde [de generaciones anteriores]) „został zastąpiony przez katolicyzm skuteczny, żywotny, płomienny, wojowniczy i zaczepny” (se ha trocado en un catolicismo operante, vivo, ardente, batallador y agresivo), który budził strach jego wrogów, pozostając zawsze wiernym papieżowi i Chrystusowi Królowi. Miguel Palomar przywoływał sławne zdanie bpa Wilhelma Emmanuela Kettelera: „najkrwawsze prześladowania przyniosły Kościołowi mniej szkody niż dworski serwilizm biskupów”. Ta opozycja LNDLR doprowadziła do cofnięcia jej uznania przez hierarchię: najpierw (6 XI 1929) Liga została zmuszona do usunięcia ze swojej nazwy przymiotnika Religiosa, stając się odtąd Krajową Ligą Obrony Wolności (LNDL), co sprawiło, że w krótkim czasie utraciła większość swoich członków, a w konsekwencji uległa rozkładowi po upadku „drugiej cristiady” z lat 30., ostatecznie znikając z życia w 1941 roku.” bibula.com
Jeszcze dosadniej opisał to komentator portalu wPolityce.pl:

„Powstanie Cristeros to historia bohaterskiej walki w imię wiary i ideałów, która na skutek zdrady ze strony Kościoła Katolickiego zakończyła się tragicznie. Oglądając ten film, pamiętajmy, co było przyczyną załamania się meksykańskiego Powstania Cristeros (1926-1929). Cristeros byli biednymi, wierzącymi chłopami, którzy walczyli z rewolucyjnym rządem meksykańskim w imię wolności wyznawania wiary w Chrystusa. W 1929 roku hierarchia kościelna, która dotychczasowo popierała powstańców, podpisała porozumienie z ateistycznym rządem meksykańskim zabezpieczające jej przywileje, majątki, wpływy polityczne i … zostawiła powstańców „na lodzie”. Kościół posunął się aż do ogłoszenia ekskomuniki dla powstańców i jej przywódców. Jaki był dalszy los powstańców po tej zdradzie? Oczywiście bardzo smutny!!! Część z nich uciekła do Stanów Zjednoczonych (wyemigrowało około 5% całej ówczesnej populacji Meksyku). Większość, która walczyła do końca w obronie wiary katolickiej, została bezlitośnie unicestwiona. Ostateczny bilans powstania to około 90 000 zabitych. Po zdradzie ze strony Kościoła Katolickiego ponad 500 przywódców powstania i 5 000 jej innych uczestników zostało zabitych już po poddaniu się … i to często w swoich domach na oczach rodzin i dzieci. Intensywne prześladowania Cristeros trwały jeszcze przez 12 lat po upadku powstania i zmniejszyły się dopiero na początku lat 40. Rewolucyjna Partia Meksyku, popierana przez hierarchię kościelną, utrzymała się przy władzy ponad 70 lat (!) i straciła ją dopiero w 2000 roku …” Gość z CH
Warto pamiętać, że hierarchowie rzadko kierują się ideałami, a prawie zawsze logiką władzy, która każe im dogadywać się z silniejszym, by zachować swoje wpływy. Na tym poziomie drabiny hierarchicznej trwanie instytucji i zagwarantowanie jej bytu materialnego jest wartością nadrzędną – nawet nad wiernością „Chrystusowi Królowi”. Tak było, jest i będzie, a każdy, kto będzie szukał oparcia wartości i ideałów na hierarchach, doświadczy tego samego losu, co dzielni meksykańscy Cristeros.

Z naszej najnowszej, powojennej historii wystarczy przywołać chociażby zdradę Żołnierzy Wyklętych przez episkopat i prymasa Wyszyńskiego, którzy 10.04.1950 r. podpisali ugodę z komunistami:

„Kościół Katolicki, potępiając zgodnie ze swymi założeniami każdą zbrodnię, będzie zwalczać również zbrodniczą działalność band podziemia i będzie piętnował i karał konsekwencjami kanonicznymi duchownych winnych udziału w jakiejkolwiek akcji podziemnej i antypaństwowej.”

Później mamy wystąpienie prymasa Wyszyńskiego wzywającego robotników sierpnia ’80 „do rozwagi i odpowiedzialności”, kolaborację episkopatu przy okrągłym stole, milczącą zgodę na uwłaszczenie się komunistycznej nomenklatury, na brak lustracji i dekomunizacji, haniebną postawę po katastrofie nad Smoleńskiem, gdy nad grobami poległych biskupi wzywali do pojednania z Rosją:

„Teraz jednak, po tragicznej katastrofie prezydenckiego samolotu 10 kwietnia br., przekonujemy się, że krew przelana przed 70 laty potrafi łączyć zarówno polityków, jak i zwykłych szarych ludzi. […] Z perspektywy 70 lat widać wyraźniej niż kiedykolwiek, że niewinnie przelana krew ofiar tego samego, nieludzkiego systemu, która wsiąkła w tę samą ziemię i dzieliła nas przez pokolenia, nie musi koniecznie dzielić, a może także łączyć.” prymas Henryk Muszyński 17.04. 2010

„Siedemdziesiąt lat temu Katyń oddalił dwa narody, a ukrywanie prawdy o niewinnie przelanej krwi nie pozwalało zabliźnić się bolesnym ranom. Tragedia sprzed ośmiu dni wyzwoliła wiele pokładów dobra, tkwiących w osobach i narodach. Współczucie i pomoc, jakiej doświadczyliśmy w tych dniach od braci Rosjan, ożywia nadzieje na zbliżenie i pojednanie naszych dwóch słowiańskich narodów.” kard. Stanisław Dziwisz 18.04.2010

Dalej mamy historię z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, gdzie wysłannicy hierarchów wespół z siepaczami władzy wystąpili przeciw patriotom, wiele obraźliwych wypowiedzi wobec osób upamiętniających smoleńską zbrodnię, by w końcu dokonało się dopełnienie zdrady narodowej 17.08.2012 r. w akcie hołdu wobec Cerkwi Putina za wiedzą i przyzwoleniem Benedykta XVI. Nie należy mieć złudzeń – obecny ugodowy papież będzie dalej dążył do dogadania się z prawosławiem, a „niepojętni” polscy patrioci będą stali temu porozumieniu na przeszkodzie. Jeśli chcemy budować Wolną Polskę, musimy pamiętać, że w obecnym układzie sił będziemy mieć hierarchów katolickich konsekwentnie przeciwko sobie. Można oczywiście żyć naiwnymi stereotypami w rodzaju „Kościół zawsze z narodem”, ale wtedy skazujemy się na tragiczny los Cristeros…

https://www.filmweb.pl/film/Cristiada-2012-555037

Poprzedni artykułZanim wyemigrujesz
Następny artykułZMIERZCH CYWILIZACJI – CZYLI DLACZEGO KACZYŃSKI STAWIA NA KATOLICYZM?