JAK TO MOŻLIWE, ŻE NARÓD, KTÓRY W CIĄGU PARU TYGODNI ZBUDOWAŁ ANTYSYSTEMOWY I ANTYSOWIECKI RUCH SPOŁECZNY ZRZESZAJĄCY 25% WSZYSTKICH SWOICH OBYWATELI, STAŁ SIĘ W CIĄGU KILKUNASTU LAT NARODEM NIEWOLNIKÓW? JAK TO MOŻLIWE, ŻE NARÓD, KTÓRY W 1980 ROKU ZERWAŁ SIĘ DO WOLNOŚCI, W 1989 PRZYJĄŁ NA PIERWSZEGO PREZYDENTA „WOLNEJ POLSKI” KOMUNISTYCZNEGO AGENTA I ZBRODNIARZA, KTÓREGO NIEDAWNO POCHOWANO Z HONORAMI JAKO „SŁUGĘ BOŻEGO WOJCIECHA”?
Dziś w tzw. „naszych mediach” można znaleźć głosy, które jasno opisują to, co stało się w roku 1989. Oto jeden z nich:
„Kolaboranci i oprawcy umówili się przy okrągłym stole, aby zatrzymać władzę oraz kontynuować układ, który został stworzony przez Stalina w Polsce centralnej i zachodniej zwanej PRL-em po 1944 roku.” prof. M.J Chodakiewicz, Czy polskie elity wyginęły?
Komuniści tuż po wojnie dogadali się z katolicką hierarchią co do pomocy w utrzymaniu władzy ludowej. Gdy Żołnierze Wyklęci broczyli po lasach krwią, katoliccy duchowni układali się z komunistami. W lipcu 1949 roku na wniosek kard. Wyszyńskiego (tego, co niby „non possumus”) episkopat utworzył z sowieciarzami Komisję Mieszaną, a niespełna rok później, za cenę koncesji materialnych i swobód dla siebie, episkopat (za zgodą Piusa XII) podpisał porozumienie z „rządem”, w którym zobowiązał się do potępienia „band podziemia”, nadużywania uczuć religijnych w celach antypaństwowych oraz obiecał akceptację dla tworzenia kołchozów. Na zarzut paktu z diabłem: „Nie można porozumiewać się z diabłem” prymas Wyszyński zastosował następującą obronę: „zupełnie słusznie, z diabłem nie można się porozumiewać, ale z ludźmi tak”. Dalej już idzie z górki, kler sprytnie tłumaczy swoje kolejne k…stwa, a durni Polacy do dziś to łykają.
Porozumienie zawarte między przedstawicielami Rządu Rzeczpospolitej Polskiej i Episkopatu Polski (fragmenty)
14 kwietnia 1950 roku, Kraków
„W celu zapewnienia Narodowi, Polsce Ludowej i jej obywatelom najlepszych warunków rozwoju oraz możności wszechstronnej i spokojnej pracy” – Rząd Rzeczypospolitej, który stoi na stanowisku poszanowania wolności religijnej oraz Episkopat Polski, mający na względzie dobro Kościoła i współczesną polską rację stanu – regulują swe stosunki w sposób następujący:Episkopat wezwie duchowieństwo, aby w pracy duszpasterskiej zgodnie z nauką Kościoła nauczało wiernych poszanowania prawa i władzy państwowej. Wychodząc z założenia, że misja Kościoła może być realizowana w różnych ustrojach społeczno-gospodarczych, ustanowionych przez władzę świecką, Episkopat wyjaśni duchowieństwu, aby nie przeciwstawiało się rozbudowie spółdzielczości na wsi, ponieważ wszelka spółdzielczość w istocie swej jest oparta na etycznym założeniu natury ludzkiej, dążącej do dobrowolnej solidarności społecznej, mającej na celu dobro ogółu. Kościół – zgodnie ze swymi zasadami – potępiając wszelkie wystąpienia antypaństwowe będzie przeciwstawiał się zwłaszcza nadużywaniu uczuć religijnych w celach antypaństwowych. Kościół katolicki, potępiając zgodnie ze swymi założeniami każdą zbrodnię, zwalczać będzie również zbrodniczą działalność band podziemia oraz będzie piętnował i karał konsekwencjami kanonicznymi duchownych, winnych udziału w jakiejkolwiek akcji podziemnej i antypaństwowej.”
Za każdym razem, gdy naród burzył się i był gotowy siłą zmieść komunistyczną władzę, ta mogła liczyć na hierarchów, że uspokoją nastroje. Nawet w gorącym sierpniu 1980 roku PZPR mogła liczyć na stojącego nad grobem kardynała. Oto fragment jego homilii z Jasnej Góry z 26 sierpnia: „W tej chwili przyszła na naszą Ojczyznę godzina rachunku sumienia. Jeżeli budzi się w nas świadomość odpowiedzialności za Naród, to musi się z tym wiązać poczucie odpowiedzialności za życie każdego z nas, za życie naszej rodziny, całego Narodu i Państwa. (…) Odpowiedzialność jest więc wspólna. Dlaczego? Bo wspólna jest i wina”. Dalej wezwał robotników „do spokoju i pokoju oraz dojrzałości narodowej i obywatelskiej”. Komuniści nie mogli otrzymać lepszego prezentu, a robotnicy, podobnie jak trzydzieści lat wcześniej Żołnierze Wyklęci, bardziej bolesnego ciosu w plecy.
Wyszyński oddał nieocenione usługi komunistom, ale potrzebny był pomnik bardziej trwały. A więc dostaliśmy papieża-Polaka. Że będzie on stał nieugięcie na stanowisku „pojednania” z komunistami, Partia już wiedziała po Soborze Watykańskim II, gdzie Karol Wojtyła był jednym z liderów frakcji „liberałów” i głosił walkę z komunizmem za pomocą… miłości. Gdyby ktoś zaproponował taką strategię przeciw Hitlerowi, to nawet najzagorzalszy katolik by go wyśmiał, co innego jednak tow. Stalin i jego dzieci…
Można bez cienia przesady powiedzieć, że JP2, ściskając dłonie Jaruzelskiego czy później Castro, legalizował ich jako polityków naszej cywilizacji. Demonstracyjne obwożenie w papamobile wśród wiwatujących tłumów komunistycznego kacyka Kwaśniewskiego było tego prostą kontynuacją.
Tylko niewielu miało odwagę pisać prawdę o zwodzeniu JP2. Do nich należy Waldemar Łysiak (szacun!):
„Jeszcze większym cudem był fakt, że papież ugościł „Kwacha” w papamobile jako jedynego spośród licznych znajomych polityków. Cudem to było bulwersującym, zważywszy, iż tego zaszczytu nie dostąpił nawet żaden spośród katolickich dygnitarzy, co mieli z papieżem okoliczność, a ów jedyny wyróżniony „prezio” latami demonstrował tak wojowniczy „antyklerykalizm”, że jego doradcy musieli mu podczas kampanii wyborczych nieomal zatykać dłońmi usta. (…) Czymże innym jak nie cudem można więc tłumaczyć papieski gest faworyzujący ateistę wojującego?
Niektórzy wszakże interpretują to w bardziej racjonalny sposób, wskazując przyczynę inną: bezgraniczne miłosierdzie, którego kult szerzył „con amore” Karol Wojtyła. Pewni uczeni w Piśmie podnoszą zresztą, iż było ono tyle samo bezgraniczne, co i bezwarunkowe (nie warunkowane skruchą grzesznika), a zatem sprzeczne z Pismem Świętym, gdyż Chrystus – jeśli wierzyć „Nowemu Testamentowi” – mówił nie tylko o miłości i wybaczaniu, lecz również o gniewie i karach; nie tylko o Raju, lecz i o Piekle, gdzie męki czekają grzesznika zatwardziałego. Już „Kisiel” (Stefan Kisielewski), komentując papieskie wizyty, pisał, że w homiliach Jana Pawła II brakuje mu problemów zła, przestrogi przed złem, kary za zło, szatana itp. Fakt – brakuje tego we wszystkich egzegezach pisanych i mówionych Ojca Świętego. Można rzec, iż Karol Wojtyła postępowo ocenzurował Pismo Święte, radykalnie wycinając wszelkie fragmenty tyczące gniewu Bożego, tudzież nierozgrzeszania i karania łotrów (…). Pytanie: czy komukolwiek wolno tak wybiórczo traktować testamentowe słowa Jezusa?” GP nr 649
Łysiak idzie dalej i pozwala sobie na pytanie wręcz obrazoburcze:
„Ale może też więcej sensu i przyzwoitości miałoby wcześniejsze wyniesienie na ołtarze księdza Popiełuszki, kapłana, którego kilkudniowa kagiebowska katorga (ze zrywaniem płatów skóry, wydłubaniem oczu, wyrwaniem języka itp.) była najbardziej makabrycznym męczeństwem świętego, jakie można sobie wyobrazić. Czemu Jan Paweł II, kreator i dysponent „szybkich ścieżek” beatyfikacyjnych, kanonizacyjny rekordzista liczbowy, przez tyle lat nie uświęcił księdza Jerzego? Wielkie marzenie o podróży do Rosji i ciągłe starania o kremlowską zgodę były warte takiego zaniedbania, Ojcze Święty?”
Posądzenie JP2 o kupczenie ks. Jerzym w rozgrywkach z Moskwą to zarzut z najwyższej wagi. W tym samym jednak artykule rzeczony Łysiak kompromituje się powielaniem obiegowych banialuk o obaleniu komuny:
„Jan Paweł II jest istotnie Święty, choć był tylko człowiekiem. Szukają świadków jego cudów. Tymczasem świadków są miliony, a właściwie miliardy, zaś cuda są bezsporne. Miliardy wiedzą, że kilka rzuconych w Polsce słów („Niech zstąpi Duch Twój i odmieni oblicze tej Ziemi”) odmieniło Polskę, Europę i cały świat.”
Komuna niestety żyje i ma się najlepiej od czasów swego powstania. Dokonała operacji przepoczwarzenia się w wyższą i bardziej niebezpieczną (bo zakamuflowaną) formę deprawowania cywilizowanego świata. Papież-Polak (jak i cały kościół katolicki) odegrał rolę strażnika nastrojów społecznych i uwiarygodnienia zbrodniarzy jako europejskich polityków i mężów stanu. W tej sytuacji Polacy nie są w stanie zrozumieć swej najnowszej historii i bieżącej fatalnej kondycji. Czynnik JP2, który „obalił” komunę, „przebaczył” Jaruzelskiemu i namaścił Kwaśniewskiego na prezydenta nadal pełni rolę zasłony dymnej nad przekrętem wszech czasów.
Diabeł ma więc w naszym narodzie dwa podstawowe środki zwodzenia – średniowieczny, bałwochwalczy kult maryjny, który skutecznie osłania Polaków przed zaufaniem Jezusowi Biblii, oraz kult JP2, którym komuniści zręcznie pozbawiają Polaków politycznego zrozumienia i woli walki o autentyczną wolność i niepodległość.
Józef Piłsudski o polskim ludzie wychowanym przez kler katolicki:
Po wsiach panuje strach, zabobon i ślepe przywiązanie do istniejącego dotąd panowania i bata.
Wałęsa, który walnie przyczynił się do upadku zrywu Solidarności i działał pod dyktando komunistycznych władz, wskazał narodowi patronów: Maryję i JP2 (znaczek w klapie i 40-centymetrowy długopis z wizerunkiem papieża). W czyim interesie działał?
Wchodzący na ekrany film „Służby specjalne”, który gloryfikuje WSI, przedstawia katolicyzm i JP2 jako ostoję moralną. W czyim interesie?
Pozostawanie polskich patriotów w cieniu zabobonów i fałszywych kultów jest marzeniem komunistów.
Magazyn iPP nr 121-122-123, VIII – X 2014