Od czego zacząć?

Kościół katolicki, zawierając w 1962 roku układ z komunistami (rezygnacja z potępienia komunizmu w zamian za obecność moskiewskich prawosławnych na soborze watykańskim II), otworzył drogę do przepoczwarzenia się tej ideologii w postać „bezobjawową”, niemożliwą do wykrycia dla przeciętnego człowieka.
Najbardziej zbrodnicza w historii świata ideologia spotkała się z milczącą akceptacją instytucji, która przedstawia się jako reprezentantka Jezusa Chrystusa na ziemi. Instytucji, która sprawuje rząd ponad miliarda dusz! Trudno o większy sukces kłamstwa, którego ojcostwo w sposób jednoznaczny wskazał Jezus:

Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. Jan. 8:44

Zyskując neutralność Watykanu i pole współpracy z nim pod pozorem „walki o pokój na świecie”, komunizm bez trudu opanował umysły pokolenia lat sześćdziesiątych, które zwiedziono sloganem „Make peace not war” (Czyńmy pokój zamiast wojny). Szopka z pokojowym obaleniem komunizmu w ’89 była tylko prostą operacyjną konsekwencją tamtej zdrady Chrystusa (nie pierwszą zresztą w historii Watykanu).
Winą za upadek naszej cywilizacji pod ciosami neokomunizmu, który dziś opanował już wszystkie kluczowe dziedziny oddziaływania na ludzkie umysły, należy więc obarczyć właśnie kościół katolicki, który miał wszelkie instrumenty (i przede wszystkim obowiązek wypływający z powoływania się na Chrystusa), by zdusić tę piekielną hydrę. Jedyną rzeczą potrzebną złu do zwycięstwa jest bierność dobrych ludzi. Tej to obojętności i zatracenia busoli moralnej ludzkości kościół katolicki jest największym winowajcą.
Obecny teatr, zwany pojednaniem z Rosją, wyreżyserowany w Moskwie, a skwapliwie odegrany przez WSZYSTKICH polskich biskupów 17 sierpnia bieżącego roku na Zamku Królewskim w Warszawie, jest tylko skromną inscenizacją spektaklu zdrady, który rozegrał się podczas soboru watykańskiego II.

Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc Łk 6:43

Podstawowe prawo logiki:

Z prawdy nigdy nie wyniknie fałsz

Jeśli więc kościół katolicki jest odpowiedzialny za triumf komunizmu, to lekarstwo przedstawiane dziś Polakom „więcej katolicyzmu” jest przejawem co najmniej wielkiej głupoty.

A jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną. Mat. 15:14

By naród polski się obudził, trzeba więc, by wpierw jego elity przejrzały wreszcie na oczy w najważniejszej sprawie – duchowych fundamentów narodu.
pastor Paweł Chojecki

Metoda „na księdza”

Gdy wrogowie Polski chcą przeprowadzić nasz naród przez jakiś niepewny dla nich zakręt historii, mają zawsze duchowną asystę. Niekiedy będzie to zwykły ksiądz, kiedy indziej hierarcha lub całe ich gremium z najwyższej półki. Polacy są naiwni i bezkrytyczni. Metodą „na księdza” można im wmówić dowolny fałsz.

Do upewnienia Zachodu i Polonii amerykańskiej o dobrych warunkach w sowieckiej Polsce sowieci użyli katolickiego księdza z USA. W jednej ze scen filmu „New Polad” Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka obok agenta NKWD prof. Oskara Langego występuje ksiądz katolicki z Massachusetts Stanisław Orlemański (wg dra S. Cenckiewicza ksiądz należał do kontaktów komunisty i sowieckiego agenta w USA Bolesława „Billa” Geberta pseud. agenturalny „Ataman”). Razem odwiedzają Stalina w połowie 1944 r. i uwierzytelniają rząd komunistyczny w powojennej Polsce. Co ciekawe, Watykan nie zareagował oficjalnie na legitymowanie PKWN przez tego księdza. W filmie pojawia się teza, że komuniści, znając ogromny wpływ kościoła katolickiego w Polsce, świadomie się nim posługiwali.

***
Do osłony rosyjskich i polskich matactw na temat ofiar katastrofy nad Smoleńskiem wykorzystano nie tylko fałszywe deklaracje min. Kopacz, ale i uwierzytelnienie ich przez katolickiego księdza, który zapewniał: Proszę nie mieć obaw, każde z ciał w sposób jak najbardziej godny zostało zaopatrzone, to co w naszej kulturze jest już przecież przypisane, aby po śmierci ciała nie odzierać z godności, ale przeciwnie, ubrać je w najlepsze szaty, odmówić za nie modlitwę. Ks. Henryk Błaszczyk, kwiecień 2011.
Gdy skala kłamstw pani minister i księdza wychodzi na jaw, „Gazeta Polska” publikuje wywiad z księdzem, gdzie kontynuuje on czadzenie Polaków i tylko półgębkiem uznaje: Moje wcześniejsze określenie, że ekshumacja jest szaleństwem, jest krzywdzące i niepotrzebne.
Aleksander Ścios tak skomentował ten skandal: Jak można powoływać się na opinię człowieka, który haniebnie łgał w sprawach identyfikacji zwłok i utwierdzał Polaków w kłamstwie smoleńskim? (…) Nie rozumiem, dlaczego przywołuje się i propaguje świadectwo tak podłej postaci. Niezalezna.pl

Magazyn iPP nr. 98-99, IX-X 2012

Poprzedni artykułOBŁĘD’44 czy OBŁĘD 400 LAT?
Następny artykułZapytaj byłego księdza! Którędy do nieba? [PEŁNA WERSJA]