W poprzednim numerze pisałem o powodach, dla których nowonarodzonym Polakom dotychczas nie udało się odwrócić duchowego upadku naszej ziemskiej ojczyzny. Dziś pragnę przedstawić konkretne rozwiązania zmierzające do zmiany tej sytuacji.
I. ROZPOZNANIE
Klasyczny opis tej taktyki znajdujemy w 17 rozdziale Dziejów Apostolskich:
Czekając na nich w Atenach, obruszał się Paweł w duchu swoim na widok miasta oddanego bałwochwalstwu. Rozprawiał więc w synagodze z Żydami i z pobożnymi, a na rynku każdego dnia z tymi, którzy się tam przypadkiem znaleźli.
Niektórzy zaś z filozofów epikurejskich i stoickich ścierali się z nim. Jedni mówili; Cóż to chce powiedzieć ten bajarz? Drudzy zaś: Zdaje się, że jest zwiastunem obcych bogów. Zwiastował im bowiem dobrą nowinę o Jezusie i zmartwychwstaniu.
Zabrali go i zaprowadzili na Areopag, mówiąc: Czy możemy dowiedzieć się, co to za nowa nauka, którą głosisz? Kładziesz bowiem jakieś niezwykłe rzeczy w nasze uszy; chcemy przeto wiedzieć, o co właściwie chodzi. A wszyscy Ateńczycy i zamieszkali tam cudzoziemcy na nic innego nie mieli tyle czasu, co na opowiadanie lub słuchanie ostatnich nowin. A Paweł, stanąwszy pośrodku Areopagu, rzekł: Mężowie ateńscy! Widzę, że pod każdym względem jesteście ludźmi nadzwyczaj pobożnymi. Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości, znalazłem też ołtarz, na którym napisano: Nieznanemu Bogu. Otóż to, co czcicie, nie znając, ja wam zwiastuję. Dz. Ap. 17:16-23
Zanim apostoł Paweł ogłosił ewangelię greckim elitom, zdobył pewne informacje. Można powiedzieć, zbadał stan ducha tego narodu oraz jego dorobek i aktualne trendy (jak czytamy dalej, poznał nawet jego literaturę: Albowiem w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy, jak to i niektórzy z waszych poetów powiedzieli; Z jego bowiem rodu jesteśmy. Dz.Ap. 17:28). Dzisiaj oprócz własnych obserwacji mamy do dyspozycji mocno rozwinięty obszar badań ośrodków opinii społecznej oraz opracowania psychologów. Można dzięki temu dowiedzieć się stosunkowo szybko o cechach szczególnych różnych grup społecznych czy pokoleniowych. Przykładowo szczególnie cenne dla kościoła mogą być opracowania na temat pokolenia X czy Y. W planowaniu strategii wobec starszego pokolenia czy elity narodu nieodzowne jest szczegółowe poznanie naszej historii i kultury. Niestety, w sporej części polskich środowisk protestanckich panuje przekonanie, że „Biblia wystarczy”. Tym przekonaniem opacznie usprawiedliwia się brak zainteresowania naszą literaturą, historią czy polityką. Taka postawa nie tylko jest sprzeczna z biblijnym wzorcem, jaki zademonstrował nam największy ewangelista narodów apostoł Paweł, ale też skutecznie zamyka dla Jezusa środowiska patriotyczne. Owocem tego jest powszechny kosmopolityzm polskich protestantów i błądzenie w sferach politycznych. Środowiska narodowe postrzegają nas więc jako „element obcy i politycznie niepewny”. Warto przypomnieć, że w I RP to właśnie protestancka szlachta była trzonem ruchów reformatorskich i patriotycznych (np. ruchu egzekucyjnego).
Szczegółowe rozpoznanie stanu współczesnej polskiej duszy wymaga obszerniejszego opracowania, tu ograniczę się tylko do kilku wskazówek dotyczących polskiej elity narodowej oraz młodzieży.
ELITA
Nie ma ona złudzeń co do sprzedajności i upadku moralnego polskiego duchowieństwa. Popieranie katolicyzmu traktuje merkantylnie lub taktycznie. Jednocześnie jest w większości deistyczna lub agnostycka. W protestantyzmie widzi pewną wartość, ale tylko w kontekście państw Zachodu. Polskich protestantów lekceważy (głównie z naszej winy). Prezentuje bardzo niski poziom moralny i obyczajowy, a konserwatyzm czy religijność to dla niej tylko pragmatyczny pozór wobec polskiego katolicyzmu ludowego. Spraw biblijnych nie rozumie i jest sceptycznie nastawiona do idei „żywej wiary”. Wychowana została na ideach marksistowskich i ewolucjonistycznych. Pewne wrażenie robi na niej świadectwo życia wierzących oraz prawidłowo funkcjonujące wspólnoty chrześcijańskie składające się z osób z jej środowiska (to niestety w Polsce niesłychana rzadkość).
MŁODZIEŻ
Dużo już napisano o pokoleniu Y – pragmatycznym, niecierpliwym, egoistycznym, pysznym i nieuznającym starych zasad współżycia społecznego czy autorytetów (więcej na str. 10). Na tym tle pojawia się jednak coraz liczniejsza grupa młodzieży szukającej trwałego oparcia dla swego życia, niezafałszowanej rzeczywistości oraz autentycznej pobożności. Ci młodzi ludzie mają sporą wiedzę ogólną i bagaż osobistych doświadczeń, eksperymentów z grzechem. Są podejrzliwi i sceptyczni wobec tradycyjnych form religijnych, powoli nabierają zaufania i są skażeni indywidualizmem. Wizja kontroli ze strony otoczenia czy zależności wzajemnej jest im obca. Mają ambicję do wszystkiego dochodzić samodzielnie – czyli za pomocą wyszukiwarki Google… Nie umieją dobrze odróżniać bodźców emocjonalnych i racjonalnych. Z tego powodu wielu z nich daje się zwieść przedsięwzięciom w rodzaju polskiej podróbki Woodstock.
II ROZWIĄZANIE
MEGAKOŚCIOŁY
By dotrzeć zarówno do elity, jak i poszukującej młodzieży musimy wykazać niezbicie praktyczne korzyści życia z Jezusem. Oczywiście nie mam tu na myśli teologii sukcesu, której propagatorzy obiecują „bogactwo, zdrowie, młodość i udany seks” w zamian za wiarę w Jezusa. Tu jednak nie wystarczy jednostkowe, osobiste świadectwo poszczególnych chrześcijan. Potrzebna jest „Boża maszyneria”, której niezwykłe funkcjonowanie zadziwi i przyciągnie poszukujących. Tą „maszynerią” są prawidłowo funkcjonujące wspólnoty uczniów Jezusa (kościoły/zbory lokalne). Te kościoły muszą wydawać owoc w postaci przemienionego życia swoich członków, ale nie tylko w obszarze zbawienia i zerwania z grzechem, ale również w mądrości Bożej przejawiającej się w chrześcijańskim zaangażowaniu społecznym. Kościół musi kształtować ludzi, którzy zajmą przywódcze pozycje w społeczeństwie. Oni, jak latarnie morskie, mają wskazywać zagubionym drogę do Przystani, a wspólnota kościoła ma dawać świadectwo, że stan wzajemnych relacji jej członków ma swe nadprzyrodzone Źródło (Jan. 13:35; 17:26). Dopiero tak funkcjonujące i powszechnie rozpoznawalne kościoły Jezusa przełamią dotychczasowe stereotypy dotyczące protestantów i pokażą sceptykom rzeczywistość życia Bożego.
Warto zaznaczyć, że powyższego zadania nie wykonają kościoły powszechnie znane… z głupoty lub szaleństwa. Dziś mamy w Polsce kilka dość licznych kościołów protestanckich. Jednakże ich zaangażowanie społeczne jest żenujące (wizytówką tego kierunku jest poseł Abraham Godson), a niebiblijne formy wyrazu pobożności sprawiają, że ludzie rozsądni „powiedzą, że szalejecie” (1 Kor. 14:23). Ciągle więc czekamy na polski megakościół, który stanie na wysokości zadania postawionego nam przez Chrystusa.
MEDIA
Musimy także znaleźć rozwiązanie dla problemu braku skupisk biblijnie wierzących chrześcijan. Poza niewielkim rejonem Śląska Cieszyńskiego nie ma w Polsce obszaru, gdzie protestanci mieszkaliby w zwartych skupiskach i oddziaływali na całokształt życia społecznego. Gdy nałożymy na to problem walorów intelektualnych potrzebnych do realizowania roli „latarni morskich” w szeroko pojętym oddziaływaniu lokalnym, okazuje się, że na prowincji długo nie będzie wystarczającej liczby potencjalnych kandydatów do tworzenia kościołów, o których mowa powyżej. Owszem, powstają i będą powstawały liczne kościoły domowe. Ich problemem pozostanie jednak brak możliwości pełnego wykształcenia wszystkich funkcji zadanych kościołowi przez Jezusa oraz znikome oddziaływanie na społeczność lokalną.
Przy obecnych możliwościach technologicznych sensownym rozwiązaniem wydaje się wykorzystanie mediów i komunikatorów internetowych do rozwiązania powyższego problemu. W dużych miastach mogą powstawać kościoły średnich i dużych rozmiarów. By jednak wspomóc prowincję i osamotnionych wierzących z dala od zdrowych społeczności kościelnych, powinny budować swoje media oraz interaktywny udział w nabożeństwach i spotkaniach biblijnych. Można to w pewnym uproszczeniu nazwać kościołem internetowym. Służba ta nie kolidowałaby z działaniami kościołów lokalnych na prowincji, ale uzupełniała ich braki. Dla pojedynczych wierzących niemających na co dzień styczności nawet z niewielką grupą uczniów Jezusa kościół internetowy byłby jedyną formą budowania społeczności z innymi wierzącymi. Dodatkowym atutem takiej symbiozy megakościoła z jego internetową wersją byłaby możliwość przedstawiania przesłania chrześcijańskiego niewierzącym w nieutrudniającej odbioru formie. Wystarczy przejrzeć aktualne polskie produkcje na YT, by przekonać się o słuszności tego postulatu.
W Kościele Nowego Przymierza w Lublinie od dwóch lat testujemy działanie tego systemu. Mamy parę kilkuosobowych grup oraz pojedynczych wierzących rozrzuconych po Polsce. Transmitujemy na żywo (livestream) nasze niedzielne spotkania oraz utrzymujemy podczas nich interakcję za pomocą komunikatorów społecznościowych. Podobnie postępujemy w przypadku spotkań „specjalistycznych” – dla żon, mężczyzn, młodzieży itp. Kontakt internetowy uzupełniamy wspólnymi zjazdami kilka razy do roku oraz spontanicznymi odwiedzinami. Z perspektywy czasu mogę ocenić, że choć nie zastąpi to bezpośredniego kontaktu na bazie codziennej wspólnej służby, to jednak wydaje zachęcające owoce. W najbliższym czasie planujemy poważne rozszerzenie naszej oferty.
Do nietypowych wyzwań musimy podejść z otwartą głową, mądrością i cierpliwością potrzebną do opracowania właściwej metody. Do tej pory nie znaleźliśmy skutecznego sposobu ewangelizacji Polski. Musimy sięgnąć po nowe metody i nauczyć się pracy zespołowej. Małe wspólnoty są wspaniałym miejscem, by doświadczyć bliskości, przyjaźni i miłości, jaką Chrystus dla nas zamierzył. To cudowne przeżycie, które trwale nas zmienia i zapada w pamięć. Jednakże duchową wojnę o zbawienie Polski może wygrać tylko Armia Pana – struktura składająca się z setek i tysięcy oddanych Jezusowi uczniów działających wspólnie.
Szarańcze nie mają króla, a jednak wszystkie wyruszają w szeregu. – Przyp. 30:27