Prawa do obrony siebie i swoich bliskich nie nadaje nam państwo czy konstytucja. Jest to prawo wpisane przez Boga w naturalny porządek rzeczy, tzw. prawo naturalne. Nasi przodkowie doskonale to rozumieli. Szabla i karabin były od wieków gwarantami naszych wolności obywatelskich i naszej niepodległości państwowej. Ten świat zniszczyli dopiero komuniści. Ostatnio nawet za pomocą zniewieściałego, pseudochrześcijańskiego pacyfizmu.
Nie znam społeczeństwa wolnych ludzi – dziś nazywa się tę „mityczną” rzeczywistość społeczeństwem obywatelskim – która nie byłaby zbudowana na dwóch filarach: Biblii i dostępie do broni. O znaczeniu Biblii pisałem w poprzednim numerze „idź POD PRĄD” (bez jej powszechnej, osobistej znajomości narody nie mają przystępu do Bożej mądrości i nie potrafią budować wspólnoty wolnych i równych obywateli). Teraz czas na drugi filar wolnego społeczeństwa – dostęp do broni. Kiedyś był to łuk lub szabla, dziś pistolet czy nowoczesny karabin. Dlaczego to takie ważne? Czy nie jest to tylko wymysł jakichś prawicowych oszołomów czy niedowartościowanych macho? Czy wreszcie Biblia nie wzywa, byśmy „przekuli swoje miecze na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy” i byśmy zaprzestali „uczyć się sztuki wojennej” (Izaj. 2:4)?
I. Broń osobista czyni człowieka bardziej odpowiedzialnym, daje mu pewność siebie wobec wrogów zewnętrznych i realnie odstrasza bandytów (z urzędnikami zdeprawowanego państwa włącznie – że przypomnę pamiętny dialog Kozaków z królem Władysławem IV: ‘…gdyśmy na krzywdy i uciski nasze płakali, pan nasz rzekł: A to nie macie samopałów i szabli u boku?”).
O niezwykłym wpływie posiadania broni na człowieka interesująco pisze obok AT, ograniczę się więc tylko do podkreślenia wychowawczej roli obcowania z bronią. Z pewnością widzieliście Państwo błysk w oku młodych chłopców, gdy mieli okazję tylko dotknąć prawdziwą szablę lub pistolet. Podobnie jest z człowiekiem dorosłym – samo wzięcie do ręki pistoletu rodzi reakcje emocjonalne (np. kobiety zwykle boją się „tego ruszać”). Człowiek ma świadomość, że ten przedmiot ma moc nieodwracalnie zmieniać rzeczywistość, a on ma nad nim panowanie z wszystkimi tego konsekwencjami. Nic dziwnego, że w szanujących się społecznościach mężczyzn już za młodu oswajano z bronią (we współczesnym Izraelu objęto tym przywilejem także kobiety).
Obywatel z koltem to też zupełnie inna kategoria dla władzy państwowej. On ma poczucie swojej siły, niezależności i podmiotowości. Nie będzie bezradnie patrzył na opiekuńcze państwo, by rozwiązało jego problemy, ale też nie pozwoli sobą pomiatać wbrew uzgodnionemu prawu. Nic dziwnego, że socjalizm przez dziesięciolecia nie mógł zwyciężyć amerykańskiej wolności, a i dzisiaj antycywilizacyjna misja postępactwa idzie tam wyjątkowo opornie – w stanach takich, jak Teksas, gdzie Biblia i kolt są na „wyposażeniu” każdego porządnego obywatela, nie ma nawet o tym mowy…
O tym, że powszechny dostęp do broni wpływa na zminimalizowanie przestępczości, nie będę się rozpisywał, bo to „oczywista oczywistość”. Bandyta też kalkuluje i kiedy realnie grozi mu niebezpieczeństwo, nie podejmie ryzyka napadu. Zrozumiałem to dobitnie, kiedy byłem w Bośni tuż po zakończeniu wojny. Czołgi jeszcze zjeżdżały z pozycji bojowych, a znajomy zaprosił mnie na wieczorną wycieczkę po mieście. Pomyślałem, że żartuje, ale się pomyliłem. Nie chciałem wyjść na „mięczaka”, więc z duszą na ramieniu, niepewnie poszedłem z nim na stare miasto. Byłem zaskoczony – ulice pełne ludzi, gwar, rozmowy – pełny luz. Zacząłem wypatrywać policji czy żandarmów pilnujących porządku – bo przecież to na pewno dzięki uzbrojonym po zęby „służbom” ci ludzie się nie zabijają! Niestety, po kilkunastu minutach spaceru nie dostrzegłem żadnego mundurowego. Zapytałem wreszcie znajomego: „Wytłumacz mi, jak to jest, że nie ma żadnego policjanta, czas wojenny, a ludzie chodzą spokojnie po ulicach i nie ma żadnych rozrób?”. „To proste” – odparł znajomy pół Serb, pół Chorwat. „Tu każdy może mieć pod płaszczem ‘coś ciężkiego’ i dlatego ludzie odnoszą się do siebie z szacunkiem i spokojem”.
II. Broń osobista ratuje życie.
Praworządny, zdrowy dorosły obywatel z bronią osobistą to podniesienie poziomu bezpieczeństwa społeczności lokalnej. Nawet dziecko czy staruszka z bronią to ogromne zagrożenie dla bandyty – ich szanse się wyrównują. W sytuacji napadu nie ma zwykle mowy o pomocy policji – można liczyć na własną broń lub uzbrojonego sąsiada. Dlatego właśnie policjanci i inni funkcjonariusze mają broń w domu. Gdy się jej pozbędą, są tak samo bezbronni, jak dzieci i staruszki. 10.02. 2010 r. tragicznie przekonał się o tym warszawski policjant Andrzej Struj, gdy na urlopie, bez broni podjął interwencję wobec chuliganów. Zginął od ciosów nożem.
Jeśli więc funkcjonariusze policji mają prawo mieć w domu broń, to dlaczego odmawia się tego samego prawa innym praworządnym, zdrowym, dorosłym obywatelom? Stosując logikę przeciwników dostępu do broni, policjant w domu w chwili napadu również może… zadzwonić po policję. Po co mu broń? Że policja nie zdąży? A do nas zdąży? Argumentu o „większym zagrożeniu” policjantów nie będę nawet omawiał. Każdy powinien mieć prawo sam to ocenić. Straconego życia nikt mu nie wróci…
Podobnego zdania była Suzanna Hupp, która straciła rodziców, gdy bandyta wszedł do restauracji i zaczął strzelać do ludzi. Z łatwością by go powstrzymała, ale ze względu na prawo stanowe broń zostawiła w samochodzie. Pozwała stan za śmierć rodziców. To z winy władz nie miała broni. Ile bezbronnych ofiar bandytów mogłoby mieć do władzy w Polsce podobne pretensje?
III. Broń osobista wzmacnia więzi sąsiedzkie i obronność kraju.
Uzbrojeni sąsiedzi liczą na siebie nawzajem. Wiedzą, że w chwili napadu nie będą musieli krzyczeć „pożar”, by ktoś przełamał strach i przybiegł na ratunek. Często też razem ćwiczą strzelanie. Można to zobaczyć w wolne od pracy dni na przykład w Szwajcarii, gdzie wręcz zwyczajem jest spędzanie wspólnego czasu na strzelnicach.
Kolejną arcyważną sprawą jest obrona całej społeczności przed agresorem zewnętrznym. Narody z powszechnym dostępem do broni i wysoką kulturą strzelectwa są „odpychającym” obiektem nawet dla zawodowych armii. Przekonali się o tym boleśnie czerwonoarmiści, gdy na przełomie 1939 i 1940 roku znaleźli się na celowniku fińskich wieśniaków wyszkolonych w biathlonie…
Co się z nami stało?
Powyższe prawdy były oczywiste dla naszych przodków. Oto jak opisuje dawnych obywateli RP Anna Rybak w artykule „Koń , flinta i biznesplan” („URze Historia”):
Wszystko mogło się zmienić, stałe było to, że każdy ziemianin polował i kochał konie.
Świadomość zależności naszego losu od posiadania broni nie dotyczyła tylko szlachty. W II RP objęła ona również chłopów. Gdy pod koniec 1942 roku Niemcy przystąpili do wysiedlenia Zamojszczyzny, spotkał ich zbrojny opór. Oddziały BCh, AK i samoobrony wiejskiej powstrzymały okupanta i udaremniły Wielki Plan Heinricha Himmlera „pierwszego czysto niemieckiego europejskiego okręgu osadniczego”. Podobnie gdy Ukraińcy z UPA zaczęli wprowadzać w życie swe ludobójcze plany, Polacy nie mogli liczyć na żaden rząd – pozostały im visy, steny oraz organizowanie się w oddziały samoobrony. Powie ktoś – to zamierzchła historia, dziś żyjemy w innych czasach. Proszę więc wybrać się do Grecji. W tym państwie Unii Europejskiej i NATO rozprzestrzenia się anarchia. Oto wpis z jednego z forów internetowych: „W Grecji panuje już powszechna anarchia i rozbój. O ile do niedawna dotknięte były tym miasta, o tyle teraz przeniosło się to także na wieś. Całe szajki złodziei grasują po wsiach i kradną plony (ziemniaki, owoce, wszystko, co napotkają) i co gorsza maszyny rolnicze, druty, paliwo, sprzęt rolniczy, bez którego nie da się obrabiać pól.
Wśród złodziei są nie tylko zrozpaczeni głodni Grecy, ale także bandy Cyganów i profesjonalne szajki. Chłopi są zupełnie załamani, bo staje się to powszechne. Państwo udaje, że nie widzi, więc chłopi sami zaczynają organizować uzbrojone milicje pilnujące pól i zagród.” Czy w Polsce podobny scenariusz jest rzeczywiście nierealny? Rząd PO-PSL już wycofuje się z administrowania terenami wiejskimi – likwiduje szkoły, poczty, posterunki policji – a to dopiero „początek boleści”…
Kościół a broń
Jako młody wierzący obracałem się w sferach zniewieściałego, pacyficznie nastawionego chrześcijaństwa. Wpływ hipisowskiej ideologii nie oszczędził także kościoła. Broń i wojsko były wiązane pośrednio z grzechem, lansowano uchylanie się od służby wojskowej, motywując to wyrwaną z kontekstu frazą o „przekuwaniu mieczów na lemiesze”. Chłopcom nie wolno było kupować pistoletów, a tylko samochodziki. Ja, który wychowałem się w świecie pięknych, plastikowych żołnierzyków i rycerzy, który chyba z sześć razy latałem do kina na „Hubala”, patrzyłem z bólem, jak mój synek robił sobie pistolecik z jakiegoś kijka (zabraniać mu tego nie miałem już sumienia). Postrzegałem to jednak jako konsekwencje zostania uczniem Jezusa. Pewnej niedzieli przeżyłem jednak wielkie, radosne zdziwienie, gdy nasz kościół odwiedziło młode małżeństwo misjonarzy z Teksasu. Mieli dwu kilkuletnich urwisów, a pierwsze, co u nich zauważyłem, to wielkie plastikowe kolty zwisające u pasa! Porozmawiałem chwilę z ich ojcem i nie mogłem się sobie nadziwić, że uległem takiej zniewieściałej modzie. W poniedziałek rano kupiłem synowi w zabawkowym za rogiem porządną spluwę…
Co jednak z Biblią i przekuwaniem mieczy? O pacyfizmie Żydów Starego Testamentu mówić może tylko ktoś chory na umyśle. Broń i walka to był ich chleb powszedni. Nawet nastoletni pastuch Dawid wyćwiczył się w walce z lwami i niedźwiedziami, co pomogło mu pokonać Goliata (1 Sam. 17:32-36). Proroctwo o lemieszach łatwo zrozumieć, gdy przeczyta się je w całości:
I stanie się w dniach ostatecznych, (…) Wtedy rozsądzać będzie narody i rozstrzygać sprawy wielu ludów. I przekują swoje miecze na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Żaden naród nie podniesie miecza przeciwko drugiemu narodowi i nie będą się już uczyć sztuki wojennej. Izaj. 2:4
Dotyczy ono czasów ostatecznych, gdy Jezus powróci. Podobny opis harmonii i pokoju znajdziemy dalej w Księdze Izajasza:
I będzie wilk gościem jagnięcia, a lampart będzie leżał obok koźlęcia. Cielę i lwiątko, i tuczne bydło będą razem, a mały chłopiec je poprowadzi. Krowa będzie się pasła z niedźwiedzicą, ich młode będą leżeć razem, a lew będzie karmił się słomą jak wół. Niemowlę bawić się będzie nad jamą żmii, a do nory węża wyciągnie dziecię swoją rączkę. Nie będą krzywdzić ani szkodzić na całej mojej świętej górze, bo ziemia będzie pełna poznania Pana jakby wód, które wypełniają morze. Izaj. 11:6-9
Obecnie jednak nie żyjemy jeszcze w raju na ziemi, a kto przeoczy ten drobny szczegół, srodze się rozczaruje.
Jan Chrzciciel, udzielając żołnierzom lekcji moralności, nawet nie wspomniał o pacyfizmie (Łuk. 3:14). Uczniowie Jezusa umieli posługiwać się bronią i w swoich kazaniach odwoływali się do sztuki wojennej (np. Efez. 6:11-17). Nowy Testament wskazuje na broń jako na narzędzie wykonywania woli Boga i zaprowadzania porządku moralnego w obecnym świecie (Rzym. 13:3-4).
Jasne jest, że chrześcijanie wezwani są do życia w pokoju z innymi ludźmi (Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie. Rzym. 12:18) i nie na broni powinni opierać swoje poczucie bezpieczeństwa. Jednakże postawa dobrowolnego poddawania się ludziom w niewolę, znoszenie wyzysku czy agresji fizycznej też jest przez Boga potępiona:
Drogoście kupieni; nie stawajcie się niewolnikami ludzi. 1 Kor. 7:23
Znosicie bowiem, gdy was ktoś niewolnikami robi, gdy was ktoś wyzyskuje, gdy was ktoś łupi, gdy się ktoś wynosi, gdy was ktoś po twarzy bije. 2 Kor. 11:20
Prawdziwy Kościół Jezusa zawsze staje w awangardzie walki o wolność i naturalne prawa człowieka. Ostatnią linią obrony ziemskiej wolności człowieka jest gra o życie. Jakim więc prawem ktoś ma nas pozbawiać podstawowego narzędzia obrony, jakim jest broń osobista? Jeśli Bóg jej nam nie zabronił, to dlaczego zabrania nam jej człowiek czy rząd?
My Polacy musimy pamiętać, że broń palną odebrali nam skutecznie dopiero komuniści. To oni wprowadzili drakońskie kary za „nielegalne posiadanie broni” z karą śmierci włącznie. Dlaczego? Bo wiedzieli, że ich władza nie ma żadnej legitymacji społecznej i jest władzą bandycką. Wiedzieli, że mogą ją zachować, tylko terroryzując i rozbrajając naród.
Poziom dostępu do broni osobistej dobitnie pokazuje, że nadal żyjemy w cieniu komunizmu. Według „Small Arms Survey 2007” pod względem ilości broni palnej w rękach prywatnych Polska zajmuje 142. miejsce na świecie (nawet po uwzględnieniu ok. 200 000 szt. broni nielegalnej). Co gorsza, przeciętny Polak nie czuje już z tego powodu zbytniego dyskomfortu. Uczyniono z nas naród niewolników i tchórzy. Gdy kiedyś Żydzi znaleźli się w podobnym stanie, Bóg powiedział do nich:
Przekujcie swoje lemiesze na miecze, a swoje sierpy na oszczepy! Kto słaby, niech mówi: Jestem bohaterem! Joel. 3:15
Bez powszechnego dostępu do broni nie będzie Wolnej Polski Wolnych Polaków!