Dyskutując z księżmi katolickimi na temat zbawienia, często słyszałem argument: „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście”. W ich opinii ma to być zaprzeczenie tezy, że zbawienie jest darem od Boga, na który człowiek nie może niczym sobie zasłużyć.
Argument wydaje się mocny szczególnie, że w kontekście jest mowa o sądzie i oddzieleniu sprawiedliwych (pełniących dobre uczynki) na prawo – do Królestwa Bożego, a niesprawiedliwych na lewo – w ogień wieczny.
Mamy więc poważny problem. Z jednej strony biblijni chrześcijanie kładą nacisk na fragmenty Pisma w rodzaju: „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił.” (Efez. 2,8-9)
a ze strony katolickiej cytowany jest opis z Mateusza:
- A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w chwale swojej i wszyscy aniołowie z nim, wtedy zasiądzie na tronie swej chwały.
- I będą zgromadzone przed nim wszystkie narody, i odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza owce od kozłów.
- I ustawi owce po swojej prawicy, a kozły po lewicy.
- Wtedy powie król tym po swojej prawicy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata.
- Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście mnie,
- Byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem chory, a odwiedzaliście mnie, byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie.
- Wtedy odpowiedzą mu sprawiedliwi tymi słowy: Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić?
- A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię albo nagim i przyodzialiśmy cię?
- I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie?
- A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście.
- Wtedy powie i tym po lewicy: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, zgotowany diabłu i jego aniołom.
- Albowiem łaknąłem, a nie daliście mi jeść, pragnąłem, a nie daliście mi pić.
- Byłem przychodniem, a nie przyjęliście mnie, nagim, a nie przyodzialiście mnie, chorym i w więzieniu i nie odwiedziliście mnie.
- Wtedy i oni mu odpowiedzą, mówiąc: Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym albo pragnącym, albo przychodniem, albo nagim, albo chorym, albo w więzieniu i nie usłużyliśmy ci?
- Wtedy im odpowie tymi słowy: Zaprawdę powiadam wam, czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, i mnie nie uczyniliście.
- I odejdą ci na kaźń wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.
(Mat. 25,31-46)
Podchodząc bezstronnie do problemu, należy stwierdzić, że jeśli oba fragmenty mówią o tym samym (zbawieniu dzisiejszego człowieka), mamy do czynienia z klasyczną sprzecznością wewnętrzną Biblii. W pierwszym przypadku do nieba można dostać się jedynie przyjmując oferowany nam z łaski (czyli bez żadnej zasługi z naszej strony) dar, a w drugim jest to wyraźny i bezpośredni skutek naszych czynów wobec bliźnich. Gdyby tak było, nie mógłbym dłużej traktować Pisma jako pochodzącego od Boga, nieomylnego i zrozumiałego przekazu. Wtedy, parafrazując apostoła Pawła, trzeba by rzec: „Jeśli Biblia jest niewiarygodna, to jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy…” (por. 1 Kor. 15,32).
Choć stawka jest wysoka, to nie możemy pozwolić sobie na jakieś łatwe harmonizowanie tych dwu wypowiedzi Pisma chwytami typu: „to wielka tajemnica” czy „zbawienie jest zarazem darem i nagrodą”. Najbardziej prawdopodobną hipotezą wydaje się być założenie, że Bóg w obu przypadkach mówi o różnych zbawieniach lub różnym czasie w historii zbawienia. Musimy jednak znaleźć mocne argumenty na poparcie tej tezy. Sami siebie nie uspokoimy przecież byle czym! A więc do dzieła.
W kontekstach prawniczych mamy do czynienia z pojęciem precedensu. Oto jak definiuje je Słownik Wyrazów Obcych PWN: Wydarzenie poprzedzające jakieś inne podobne wydarzenia; rozstrzygnięcie jakiejś sprawy służące za przykład lub uzasadnienie przy rozstrzyganiu spraw podobnych <łac. praecedens poprzedzający>
Poszukajmy więc najpierw w Biblii takiego zjawiska. Czy są przykłady różnych dróg zbawienia dla różnych ludzi lub okresów czasu?
Już na pierwszych kartach Księgi mamy sytuację odmienną od naszej – oto Adam i Ewa są w doskonałej wspólnocie z Bogiem, a utrzymanie tego stanu zależy od powstrzymania się od jednego tylko czynu. Precedens jest, choć dość odległy. Zajrzyjmy więc do Nowego Testamentu:
„Bo wszyscy, którzy polegają na uczynkach zakonu, są pod przekleństwem; napisano bowiem: Przeklęty każdy, kto nie wytrwa w pełnieniu wszystkiego, co jest napisane w księdze zakonu. A że przez zakon nikt nie zostaje usprawiedliwiony przed Bogiem, to rzecz oczywista, bo: Sprawiedliwy z wiary żyć będzie.
Zakon zaś nie jest z wiary, ale: Kto go wypełni, przezeń żyć będzie.” (Gal. 3,10-12)
Jeden z najlepszych znawców Prawa Mojżeszowego swoich czasów przedstawia nam zwięźle żydowską drogę zbawienia. Polega ona na wytrwaniu w zachowywaniu WSZYSTKICH przykazań. Dodaje zaraz dla jasności, że jest to droga tylko teoretyczna – zamknięta przed każdym śmiertelnikiem. Zakłopotanym takim postawieniem sprawy swoim czytelnikom zaraz wyjaśnia: „Czymże więc jest zakon? Został on dodany z powodu przestępstw, aż do przyjścia potomka, którego dotyczy obietnica.” (Gal. 3,19)
Tryumfalnie kończy to porównanie dwóch dróg zbawienia: przejściowej, żydowskiej (przez uczynki) i zapowiedzianej Abrahamowi, a wypełnionej w Jezusie (przez przyjęcie z wiarą łaskawej oferty Boga):
„Tak więc zakon był naszym przewodnikiem do Chrystusa, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni.
A gdy przyszła wiara, już nie jesteśmy pod opieką przewodnika,
Albowiem wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa.” (Gal. 3,24-26)
Ten precedens jest już nam dużo bliższy. Po pierwsze, dlatego że zahacza o czasy, w których żyjemy (czas łaski), a po drugie przedstawia konkurencyjną (choć ślepą) drogę zbawienia, która pokutuje w umysłach wielu współczesnych nam ludzi.
Warto zauważyć, że to Bóg był Autorem tych obydwu różnych dróg zbawienia. Tyle tylko, że nie obowiązywały one równolegle w sensie czasowym. Nie ma więc między nimi sprzeczności. Zgodnie z definicją precedensu mamy pierwsze „uzasadnienie przy rozstrzyganiu spraw podobnych”. Biblia, jak wykazaliśmy, zawiera wzajemnie wykluczające się sposoby zbawienia, ale obowiązujące w różnych okresach historii.
Jeśli więc uda nam się pokazać, że i w przypadku 25-go rozdziału Mateusza mamy do czynienia z czymś podobnym, nasz wywód nie będzie pokazywaniem czegoś nowego czy niezwykłego (co zawsze budzi większe wątpliwości), ale będzie miał mocne oparcie w przeszłości.
Przejdźmy teraz do szczegółowej analizy tak lubianego przez księży fragmentu.
1. Czas i miejsce tego sądu: A gdy przyjdzie Syn Człowieczy
Gdzie przyjdzie? Biorąc pod uwagę, że Jezus siedzi teraz po prawicy Ojca (Hebr. 1,13) i zapowiedział swój powrót na ziemię (Dz. 1,11), nietrudno odpowiedzieć. Mamy więc tu do czynienia z sądem, który odbędzie się na ziemi po powtórnym przyjściu Jezusa.
2. Podsądni: wszystkie narody
Dokładnie należałoby przetłumaczyć: wszyscy poganie (ethne). Nie ma też tu mowy o zmartwychwstaniu, więc można założyć, że chodzi o żyjących przedstawicieli wszystkich narodów pogańskich ziemi (w Księdze Apokalipsy jest również opis sądu i tam wyraźnie jest mowa o zmartwychwstaniu podsądnych – Obj. 20,11-15).
Dochodzimy więc do wniosku, że sąd z Mateusza dotyczy nie-Żydów (Pogan) żyjących na ziemi podczas powrotu na nią Jezusa. Czas łaski, kiedy zbawienie oferowane jest grzesznikom jako prezent, już się wcześniej zakończył. Nic dziwnego, że obowiązują tu inne kryteria jego otrzymania (jakie i kim są wzmiankowani bracia Jezusa, to już zostawiam samodzielnym Państwa poszukiwaniom). W tym miejscu można zakończyć nasze rozważania, bo i precedens znaleziony, i argument na rzecz innych ludzi i innego okresu historii, jakiego dotyczy sąd, pokazany. Nie ma więc mowy ani o sprzeczności wewnętrznej Bożego Objawienia, ani o żadnej „trzeciej drodze” opisywanej bezmyślnie słowami: „dar, na który trzeba sobie zasłużyć”. Ciekawa pozostaje jeszcze analiza sądu opisanego w 20-tym rozdziale Apokalipsy, ale o tym w kolejnym artykule…