Przy okazji zaskakującej decyzji Benedykta XVI o ustąpieniu, warto zastanowić się nad kierunkiem, w jakim od kilkuset lat podąża katolicyzm i jaki jest kres tych zmian. Dopiero spojrzenie „z lotu ptaka” daje nam możliwość rozeznania się w tym, co aktualnie dzieje się za Spiżową Bramą.

Zwierzchnictwo biskupa Rzymu nad wszystkimi kościołami chrześcijańskimi kształtowało się od IV-V wieku i było silnie związane z władzą cesarską. Aż do XI wieku trwała rywalizacja pomiędzy dwiema stolicami dawnego Imperium Cezarów – Rzymem i Konstantynopolem. Do roku 1054 biskupi obu stolic pozostawali jednak w jednej organizacji kościelnej (choć z przerwami: schizma akacjańska 484-519 r. i schizma Focjusza—patriarchy Konstantynopola, który w roku 867 ekskomunikował papieża Mikołaja I; uczniami Focjusza byli Cyryl i Metody, którzy pierwsi przynieśli Słowianom chrześcijaństwo). Po wzajemnej ekskomunice w roku 1054 obydwu organizacji kościelnych nie udało się już połączyć.

Biskupi zarówno Konstantynopola, jak i Rzymu pozostawali długo pod władzą cesarzy (czy królów na Zachodzie) i sprawowali swe urzędy z ich łaski. Pierwszym, który podważył ten układ, był Mikołaj II (w roku 1059), ale dopiero jego następca Grzegorz VII doprowadził do trwałej zmiany i zmusił w roku 1077 cesarza Henryka IV do „pójścia do Canossy”. Potęga Państwa Kościelnego i dominacja papieży nad władzą świecką z różnym nasileniem utrzymywała się do początku XVI wieku, kiedy to zakwestionował ją augustiański zakonnik Marcin Luter. W błyskawicznym tempie spór teologiczny przybrał wymiar polityczny i już w kilka lat po spaleniu bulli papieskiej przez Lutra (1520 r.) powstaje pierwsze w świecie chrześcijańskim państwo niezależne od jurysdykcji biskupa Rzymu. Kluczową rolę odegrała tu Polska. Nowe państwo przyjął pod opiekę król Zygmunt Stary – tzw. hołd pruski roku 1525 dał początek luterańskim Prusom Książęcym. Niebawem spod władzy papieży uwolniły się księstwa niemieckie, Szwecja i Anglia. Szybki upadek pozycji papiestwa miał swą kulminację w roku 1809 (zajęcie Rzymu przez Napoleona) oraz w roku 1870, gdy przestało istnieć Państwo Kościelne, a Rzym stał się stolicą Włoch Garibaldiego (obecne mikroskopijne państwo Watykan zostało ustanowione z woli faszystowskiego dyktatora Włoch Benito Mussoliniego w 1929 r.).

Warto też pokrótce zapoznać się z duchową historią Watykanu.
Początkowo biskupi Rzymu mieli tylko tytularną wyższość nad innymi biskupami, a o sprawach istotnych dla chrześcijaństwa rozstrzygały sobory. Pierwsi biskupi Rzymu w żaden sposób nie aspirowali do władzy świeckiej ani do wyższości nad władzą cesarzy czy królów. W Imperium Rzymskim tytuł Najwyższego Kapłana nosili kolejni cesarze. Jego oficjalna nazwa to Pontifex Maximus (Najwyższy Budowniczy Mostów). Pierwszym, który odmówił przyjęcia tego pogańskiego (wywodzącego się prawdopodobnie ze starożytnego Babilonu) tytułu religijnego, był cesarz Gracjan (rozpoczął panowanie w 375 r.). Jako chrześcijanin, nie tylko zerwał z pogańską tytulaturą cesarza, ale również usunął ołtarz bogini Wiktorii z Senatu oraz skończył z dotowaniem świątyń z budżetu państwa. Odrzucony przez cesarza pogański tytuł przejęli… biskupi Rzymu!

Cesarz Gracjan jeszcze w inny sposób wpłynął na ukształtowanie się tego, co dziś znamy pod pojęciem papiestwa. Do jego czasów wszyscy biskupi chrześcijańscy podlegali jurysdykcji cesarza. On jednak przekazał jurysdykcję dotyczącą spraw kościelnych biskupom rzymskim i przyczynił się walnie do ustanowienia chrześcijaństwa religią panującą w Imperium. Dotychczas w łonie chrześcijaństwa istniało bardzo szerokie spektrum różnych poglądów teologicznych, a spory starano się rozstrzygać na drodze dysput, odwołując się do Pisma Świętego. IV wiek przynosi początek zmian tego zwyczaju. Najwyższy zwierzchnik religii panującej zaczyna odgrywać w tej kwestii coraz większą rolę. Proces ten przebiegał jednak bardzo opornie – uznawanie zdolności jednego człowieka do rozstrzygania spraw teologicznych czy wewnątrzkościelnych było niemożliwe do pogodzenia z Pismem Świętym i zdrowym rozsądkiem wielu biskupów. Nic więc dziwnego, że dyskusje nad tym tematem ciągnęły się w katolicyzmie aż do dziewiętnastego wieku! Część problemu rozstrzygnął sobór we Florencji:

„…święta Stolica Apostolska i Rzymski Biskup posiadają prymat nad całym światem, a sam Biskup Rzymski jest następcą św. Piotra, księcia Apostołów, i prawdziwym zastępcą Chrystusa, głową całego Kościoła oraz ojcem i nauczycielem wszystkich chrześcijan.” Dekret do Greków, rok 1439

W roku 1870 sobór watykański I dodał nowy atrybut władzy papieskiej – nieomylność w formule „ex cathedra”:

„…definiujemy jako dogmat ogłoszony przez Boga, że Biskup Rzymski, gdy mówi ex cathedra – tzn. gdy sprawując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich wiernych, swą najwyższą apostolską władzą określa zobowiązującą cały Kościół nauką w sprawach wiary i moralności – dzięki opiece Bożej przyrzeczonej mu w osobie św. Piotra Apostoła posiada tę nieomylność, jaką Boski Zbawiciel chciał wyposażyć swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności. Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła.

[K a n o n] Jeśli zaś ktoś, co nie daj Boże, odważy się tej naszej definicji przeciwstawić, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.”

Przydawanie jednemu z biskupów tytułu „zastępcy Chrystusa” i obdarzanie go atrybutem nieomylności w sposób bezpośredni przyczyniło się do kultu papieży. Byli oni obnoszeni w lektykach, na głowie nosili wspaniałą potrójną koronę, a zwykli chrześcijanie mogli ich co najwyżej pocałować w stopę. Nietrudno w tym dostrzec kategoryczną różnicę z przykładem Jezusa i apostołów.

Zewnętrzne zmiany polegające na ocieplaniu, czy raczej uczłowieczaniu, wizerunku papiestwa zapoczątkowane przez Jana XXIII dały tylko powierzchowny rezultat. W tym właśnie kontekście należy rozumieć pretensje do Benedykta XVI za ustąpienie z urzędu. Dobitnie wyraził to abp Dziwisz:
„On (JP II – przyp. red.) do końca prowadził Kościół, bo tak uważał, to wszystko płynęło z jego przekonania, z jego wiary, że z krzyża się nie schodzi. Tak on powiedział.” 11 lutego 2013

Benedykt zareagował:
„Nie porzucam krzyża, ale na nowy sposób pozostaję przy Ukrzyżowanym Panu”. 27 lutego 2013

Nauka o zastępstwie Chrystusa doznała potężnego ciosu w wyniku przejścia papieża Benedykta na emeryturę. Warto rozważyć tezę, że było to jednym z zamiarów Benedykta XVI. Gdy przejrzy się jego wpisy na Twitterze po ogłoszeniu ustąpienia, widać w nich jedną myśl przewodnią: wołanie o powrót do Źródła chrześcijaństwa, do osobistego zaufania Chrystusowi. Widzę w tym bezpośrednie nawiązanie papieża do swojego rodaka z XVI wieku, który zaryzykował wszystko, by Kościół wrócił do „tylko z łaski, tylko przez wiarę, tylko przez Chrystusa”. Oto fragmenty pożegnalnych twittów papieża w porządku chronologicznym:
„Wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale Jego łaska przemienia nas i odnawia”.
„…odnówmy w sobie pragnienie nawrócenia, stwarzając większą przestrzeń dla działania Boga”.
„Wielki Post to dobry czas, by na nowo odkryć w wierze w Boga fundament naszego życia i życia Kościoła”.
„Chciałbym, aby każdy odczuwał radość z tego, że jest chrześcijaninem i że jest kochany przez Boga, który oddał za nas swojego Syna”.

I ostatnie słowo: „Obyście, stawiając Chrystusa w centrum waszego życia, mogli zawsze doświadczać radości!”

Przyszłość
Jest jeszcze drugi aspekt decyzji Benedykta – brak sił do dalszej walki ze złem w Kościele.
System centralistyczny zbudowany przez hierarchów na przestrzeni ostatnich piętnastu wieków stał się nie tylko niewydolny, ale i bliski przejęcia przez siły antycywilizacyjne.
Skandal z wykradaniem najściślej pilnowanych dokumentów papieskich pokazał jasno, że papież otoczony jest siatką intryg. Staje się niejako zakładnikiem w rękach niezidentyfikowanych sił zarówno wewnątrz Kurii Rzymskiej, jak i obcych. Część z nich wskazał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski:

„W tym kontekście nie dziwią ostatnie ataki na kard. Petera Turksona z Ghany, który stwierdził wprost, że za zło w Kościele odpowiedzialni są księża geje. Jest on teraz za to odsądzany od czci i wiary, choć powiedział to samo, co mówił Benedykt XVI. Poza tym, kiedy jak kiedy, ale właśnie przed konklawe potencjalni kandydaci powinni jasno i odważnie wygłaszać swoje poglądy w sprawach, które dręczą Kościół od dziesiątków lat. Z czego bowiem w wielu wypadkach rodzi się pedofilia oraz efebofilia (skłonność do dojrzewających chłopców), jak nie z homoseksualizmu? Jak to się działo, że pod papieskim bokiem mogły działać takie szumowiny, jak Meksykanin Marcial Degollado, założyciel Legionu Chrystusa, a zarazem gwałciciel i deprawator nieletnich? Kto go w Watykanie krył i kogo on sowicie opłacał za to krycie? To są pytania, przed którymi Stolica Piotrowa nie ucieknie.”

Zwrócił też celnie uwagę na zewnętrzne przełożenie tolerowania homoseksualizmu wśród duchownych katolickich:

„Geje byli bowiem łatwym łupem dla esbeków, którzy werbowali ich za pomocą tzw. komprmateriałów, czyli materiałów kompromitujących (donosy innych gejów). Co więcej, taki zwerbowany człowiek chodził – jak to sami esbecy określali – „na smyczy” i ze strachu przed zdemaskowaniem wiernie im służył.

W swojej książce nie napisałem ani słowa na temat konkretnych osób. Jednak dobrze wiedziano, do jakich materiałów mam dostęp. Jeżeli więc dochodziło do zaciętych ataków personalnych (vide: wypowiedzi abp. Józefa Życińskiego czy niektórych krakowskich kurialistów), to u ich podłoża było wyżej opisane zjawisko (…) Inna sprawa, że o. Prusak, wysłany teraz aż do Meksyku, ma godnego siebie naśladowcę w osobie b. rzecznika abp. Życińskiego, ks. Mieczysława Puzewicza, który na swoim blogu w tych dniach napisał panegiryk na cześć ‘braci gejów’.” Gorliwość pierwszych apostołów, GP

Także inne źródła wymieniają homolobby i jego zewnętrzne powiązania jako główny problem Watykanu. Pisały o tym włoskie gazety „La Repubbllica”, „Panorama” i „Corriere della Sera” w związku z raportem trzech kardynałów wyznaczonych przez papieża do zbadania „afery przeciekowej”.

„Kardynałowie piszą w nim o działających wewnątrz Watykanu kilku silnych frakcjach, między innymi jednej, której członków „łączy wspólna orientacja seksualna”.

W tekście znalazły się rzekome cytaty z tego raportu, według których niektórzy wysoko postawieni hierarchowie z tej grupy znajdują się „pod poważnym wpływem” osób świeckich spoza Watykanu, z którymi łączą ich więzy „światowej natury”. Zdaniem dziennikarzy jest to zawoalowane stwierdzenie, że hierarchowie ci są szantażowani.” Onet.pl

Papież stwierdził: „aby kierować łodzią św. Piotra i głosić Ewangelię w dzisiejszym świecie podlegającym szybkim przemianom i wzburzanym przez kwestie o wielkim znaczeniu dla życia wiary, niezbędna jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego wykonywania powierzonej mi posługi”.

W zamyśle Benedykta ktoś silniejszy ciałem i duchem ma zająć jego miejsce, by sprostać wyzwaniom. Wyobraźmy sobie jednak, że wspomniane lobby wybierze swojego kandydata. Jeśli możliwy był wybór tzw. czerwonych papieży uległych Moskwie, to możliwy jest również wybór homopapieża. Może jeszcze nie tym razem, ale w przyszłości z pewnością. Tradycyjne nauczanie katolickie w sprawach seksualnych jest obiektem coraz mocniejszych ataków. Nie chodzi tylko o homolobby, ale także o nacisk na zniesienie celibatu. Oto niedawna wypowiedź prymasa Szkocji kardynała O’Briena:

„W historii Kościoła powszechnego był okres, gdy księża nie praktykowali bezżeństwa, i w niektórych jego obrządkach księża żenią się. Stąd celibat nie pochodzi od Boga i można powrócić do dyskusji o nim.” PAP

Widać więc, że sprawy płciowości zdominują najbliższe lata Kościoła katolickiego. Jest to pośredni wpływ świeckiego otoczenia na Kościół. Można więc przypuszczać, że zmiany pójdą w podobnym kierunku, jak w naszej kulturze. Najgorszy scenariusz to powtórzenie uległości wobec Moskwy papieży czasów soboru watykańskiego II – tym razem wobec ogólnoświatowego lobby homopostępowego.

Konserwatywni wierzący ostatecznie stracą swoje oparcie w papiestwie (podobnie jak stracili je lefebryści w wyniku SWII), które stanie się klakierem dla panów i mód tego świata.
Wtedy okaże się, co jest prawdziwym oparciem dla człowieka szukającego Boga, co jest niezmiennym objawieniem Prawdy; okaże się też wytrwanie i wiara świętych.

Magazyn iPP nr 103-104. II-III 2013

Poprzedni artykułOstatnie życzenie Benedykta XVI
Następny artykułParakościoły