I was, którzy niegdyś byliście mu obcymi i wrogo usposobionymi, a uczynki wasze złe były, teraz pojednałaby was stawić w jego ziemskim ciele przez śmierć, przed obliczem swoim jako świętych i niepokalanych, i nienagannych, jeśli tylko wytrwacie w wierze, ugruntowani i stali, i nie zachwiejecie się w nadziei, opartej na ewangelii (…)” Kol. 1:21-23

 

Staliśmy się bowiem współuczestnikami Chrystusa, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność, jaką mieliśmy na początku.” Hebr. 3:14

 

Lecz Chrystus jako syn był ponad domem jego; a domem jego my jesteśmy, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność i chwalebną nadzieję.” Hebr. 3:6

 

Zmorą kościołów chrześcijańskich jest nauka o konieczności wytrwania do końca. Jej zwolennicy utrzymują, że żeby znaleźć się w niebie, nie wystarczy tylko dostąpić nowego narodzenia przez wiarę w zastępczą śmierć Jezusa, ale trzeba jeszcze wytrwać w ufności/posłuszeństwie Jezusowi do śmierci. Ludzie ci często nie zauważają nawet, że głoszą ewangelię opisaną równaniem: wiara + wytrwanie = zbawienie. Nie widzą, że występują przeciw zasadzie tylko z łaski, tylko przez wiarę

Czy zamieszczone powyżej teksty usprawiedliwiają ewangelię o wytrwaniu?

Po pierwsze, teksty te różnią się pod względem budowy logicznej. W drugim i trzecim jest mowa tylko o jednym fakcie o nas (Staliśmy się współuczestnikami Chrystusa oraz domem jego my jesteśmy), a w pierwszym o dwu (Teraz pojednał oraz aby was stawić przed obliczem swoim jako…). By pozostać w zgodzie z wystarczalnością nowego narodzenia jako warunku zbawienia, należy w tekście z Kolosan przyjąć, że warunek wytrwania w wierze dotyczy jedynie stawienia nas przed obliczem Boga jako świętych i niepokalanych, i nienagannych. Na taką interpretację wskazuje również gramatyka – pojednał występuje w czasie przeszłym w aspekcie dokonanym, a aby was stawić odnosi się do przyszłości.

By stanąć po śmierci bez zarzutu przed Bogiem, rzeczywiście potrzeba wytrwania; by znaleźć się jako pojednany w Jego obecności, wystarczy tylko akt zaufania Jezusowi.

Teksty z Hebrajczyków wymagają innego podejścia – mamy w nich sztywne sprzężenie jednej przyczyny i jednego skutku. Jako że w obu tekstach przyczyna jest podobna – jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność – możemy bez wielkiego ryzyka przyrównać do siebie skutki: Staliśmy się współuczestnikami Chrystusa; domem jego my jesteśmy. Greckie metochos tłumaczone jako współuczestnik wyraża ideę dzielenia czegoś, uczestniczenia w czymś. Podobnie ma się sprawa z należeniem do domostwa. Nasuwa się więc wniosek, że przyjaźń, wspólnota z Jezusem jest czymś warunkowym.

By wejść w trwałą więź z Jezusem, wystarczy Mu zaufać, by utrzymywać z Nim wspólnotę, trzeba Mu stale ufać, by otrzymać wieczne miano Jego współpracownika, trzeba aż do końca zachować niewzruszenie ufność.

Paweł Chojecki

Poprzedni artykułEw. Jana 3,5 – czy musisz się narodzić z wody?
Następny artykuł1 Koryntian 15:1-2